Proszę tylko z tytułu nie wyciągać pochopnych, a tym bardziej błędnych lub za daleko idących wniosków. Wcale nie chcę stawiać żadnej tezy związanej z geopolityką. Nie będzie też wykładu o historii, czy komunizmie. Przeciwnie, będzie o sprawach naszych, mławskich, ale wydaje mi się, że również do szpiku kości polskich.
Przyznam otwarcie, że zaczerpnąłem termin „radziecki” od kolegi po fachu, który pisząc w zupełnie nieodległej przeszłości o obradach rady powiatu użył właśnie tego słowa, czym naraził się kilku radnym, zresztą nie tylko lewicy, choć słownik języka polskiego, rzeczywiście dopuszcza zastosowanie tego terminu do rad i rajców.
Zamiłowanie do (ob)rad mamy dziedziczne. Gdybyśmy jednak na chwilę sięgnęli trochę głębiej w historię łatwo zauważyć, że jakieś „rady” istniały od zawsze, nawet gdy polowaliśmy na prehistoryczne gady. Czy zawsze z tym „radzeniem” idzie nam najlepiej? Bywa różnie. Każdy Polak wie do czego służy liberum veto. A powiedzenia, że tam gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania wcale nie wymyślili Rosjanie.
W czasach współczesnych organy kolegialne, można rzec właśnie „radzieckie” stały się synonimem poziomu demokracji. A jak to jest w naszej Mławie?
Gdy zastanowiłem się przez chwilę, to doszedłem do wniosku, że mamy demokrację w pełni jej rozkwitu. Jeżeli zliczyłem wszystkie rady (bo może jeszcze jakąś pominąłem) to mamy ich w mieście dwanaście rodzajów. Jest rada powiatu i miasta, młodzieżowa rada miasta, rada ds. osób niepełnosprawnych, rada kultury, sportu, pożytku publicznego, rada seniorów, rady rodzic ów w szkołach, rady parafialne i rady nadzorcze. Naprawdę trudno już chyba byłoby wymyślić jeszcze jakąś.
Oczywiście najbardziej znane są te dwie pierwsze. Tam bowiem zapadają decyzje, które dotyczą spraw dotykających wszystkich mieszkańców miasta i powiatu. O nich się czyta w mediach i jest wielu chętnych by zasiąść w tych radzieckich ławach. Jak sobie radzą pozostałe rady? O ich przydatności, kompetencjach i składzie wieść gminna mówi różnie. Gdyby chcieć pokusić się o ocenę pracy, każdą z nich należałoby analizować oddzielnie. Pozostawmy więc taką ocenę tym, których to dotyczy. Czy jednak dzięki tej mnogości rad z roku na rok sprawy idą lepiej? Śmiem wątpić. Nie mówię jednak, że rady są zbędne. Może rzecz w jakości, a nie ilości?
Wielkimi krokami zbliżają się już wybory samorządowe i wkrótce poznamy, kto będzie pretendować do radzieckich foteli w sejmiku, powiecie, mieście i gminach. Na tej kanwie przywołam taką ciekawostkę. Tylko w liczącej ok. 30 tys. mieszkańców Mławie zasiądzie w radzie 21 radnych. W radzie siedem-dziesięciotysięcznego powiatu mławskiego kolejnych 19.
Dla porównania: w Nowym Jorku liczącym 8,5 mln mieszkańców radnych miejskich jest 51, w czteromilionowym Los Angeles zaledwie 15, w Berlinie 100, a w Warszawie 469.
Na liczbę wybieranych radnych wpływu nie mamy, więc może postawmy na jakość?
Zyg Zak
Zobacz także…
Ocen, który z radnych obecnej kadencji jest najlepszy
Królu Herodzie, to przez twe zbytki
Proszę o zablokowanie komentarzy pod sprawą skarbnika
Według Zyg Zaka /proporcjonalnie/ powinno w Mlawie być poniżej jednego radnego. Taki sens mają takie porównania. Jak na terenie dzisiejszej Mławy biegały prehistoryczne gady, to pan/i/ Zyg Zag nie wiem czy już zeszli z drzewa. A może chodzi o to, aby prezes tysiąclecia o wszystkim decydował ?
Gościu przestań tu głupoty gadać i czepiać sie Zyg Zaka.
Czuję od Ciebie lewicowymi poglądami.
Od Sorosa jesteś?
W latach 70 w Anglii był taki okres, że tworzono nowe zbędne ministerstwa. Utworzono też ministerstwo głupich kroków. W fikcyjnym ministerstwie, urzędnicy dostają fundusze na popularyzowanie głupich kroków. Najwidoczniej skecz Monty Pytona został dosłownie przeniesiony do Polski. Poza jedną małą zmianą. Zamiast ministerstw tworzone są nowe rady i komisje.
Zbiżają się wybory więc apeluję do mieszkańców jako Suwerena i pracodawcy ,,wybrańców narodu,, gdyż to z naszych podatków będą sowicie wynagradzani aby zapraszać kandydatów na rozmowy kwalifikacyjne na NASZE zebrania a nie organizowane przez landydatow
Koszty wynajęcia sal nie są drogie.I apeluję o wszechstronne przepytywanie starających się o pracę i świadomy wybór.
To ONIają nam służyć ,nie my !!!
Mamy też w mieście „13 Radę Ustawiaczy Konkursów.”
Szeroki zakres jej kompetencji, doborowa obsada, jak w niejednym holywoodzkim filmie, wartka akcja, grupa statystów, jeden główny i zawsze zwycięski bohater ( Muzeum w mieście …) Zawsze ten sam scenarzysta i reżyser w jednej osobie.
Tej „Rady…” może nam pozazdrościć każde miasto w Polsce.
Nawet tu gwiazdki pokroju Meg…, nie mają takiej siły przebicia, ci to „Rada…”
Trzeźwy ? Czy tzw. sraczka intelektualna ? Chyba ktoś dostał wzmożenia przedwyborczego.
Odezwał się obrońca ustawionych konkursów.
Ciekawe, czemu tak bronisz tego ustawionego konkursu, i jaki masz w tym cel?