Był to dzień, kiedy wędrujący przez Warniję kupiec olsztyński zagubiwszy się w puszczy (a może świadom swej woli) zapuścił się ze swą duszą na równiny północnego Mazowsza, w okolice niegdyś zwane Ziemią Zakrzewską.
Stanął on swym wozem leciwym przy rynku miejskim we Mławie i wzrokiem wodzić zaczął. Mieszkańców wypatrywał co by interesy jakieś z nimi ubić. Nie wiedział chłop, że targ w mieście lichy i przy Leśnej stoi. A Stary Rynek z nazwy tylko się ostał, co ją dla pamięci na kamienicach malują.
Wędrowiec zysku nie widząc ku domu się zwrócił, ale niefart miał tęgi dnia tego. Koń nie napojony i nie doglądany w terminie ani parsknąć nie chciał. Wozu nie uciągnął.
Kupiec się zeźlił, tobołki swe zabrał i na kolej żelazną do Wólki potuptał. A wóz numerem ajpfona okleił, co by kto wiedział, że to własność jego. I profesję swą podał. Znaczy się, że skupem żelastwa się para. Kobiecie swej rzec przecie coś musiał. Że niby darmo tyle drogi nie przebył, a zamiarem jego było reklamę w świecie ustawić.
Ale niefart miał tęgi dnia tego… to wiecie. Plac, gdzie wędrowiec własność swą porzucił, włodarz miasta opłatą obłożył i złociszy zażądał. A że kupiec nieświadom prawa lokalnego, daniny nie płaci to wezwania do zapłaty gapowego dostaje. Co dnia nowe wypisują i na wozie składają, jakoby choinkę zdobili.
Tuzin ich było, gdym załączony do tej przypowieści autoportret tworzył. Wartość ich rośnie sowicie po siódmym dniu, gdy wpłaty w miejskiej kasie nie zobaczą. Widać, że sprawa o sąd oprzeć się może, bo wozem leciwym kupiec się nie wyłga i strat w skarbcu nie pokryje. Może łaski pańskiej uraczy, gdy się rychło pokorzy a część długu mu włodarz umorzy.
Bajkę tą na poczekaniu żem zmyślił jakiem wóz wiekowy i szpetny na rynku zobaczył. Ozdobą on żadną i nikt go pragnąć nie raczy. Wydawać się zdaje, że ostatni Pan jego podobne ma zdanie. A tknąć bez powodu ważnego nie można tego (wedle prawa polskiego).
Woj Karol z Mławy
Wezwać TV o śmieszyć włodarzy miasta ,kpina że prawa nikt nie przestrzega., dobrze ktoś napisał podlać olejem plus mała iskierka ,podejrzewam że kamery ludzi odstraszają.
przebić opony albo podlać trochę olej pod auto i strazaki miejskie w końcu coś będą mieli do roboty 😉
Świetnie napisane