Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Szkoła Podstawowa nr 7 w Mławie nie jest jedyną mławską placówką, w której uczniowie nie mogą używać własnych telefonów komórkowych. Jednak to wobec niej, jeden z czytelników w mailu do redakcji sformułował zarzut, że dochodzi tu do nadużycia prawa. Jak ten problem wygląda w szkolnej rzeczywistości?
– Jako uczeń Szkoły Podstawowej Nr. 7 w Mławie chce wyrazić swoje wątpliwości na temat zmian w statucie. W piątek zostaliśmy poinformowani że Dyrektor wraz z nauczycielami postanowili zmienić zasady odnośnie używania telefonów na terenie szkoły i że wchodzą w życie od przyszłego poniedziałku (tj. 11 kwietnia), nie było by w tym nic dziwnego, prawo oświatowe mówi że każda szkoła ustala te kwestie indywidualnie, jednak w SP 7 dochodzi do nadużyć tego prawa. Zabroniono całkowicie wnoszenia telefonów a jeśli ktoś będzie miał telefon to zostaje zaprowadzony do sekretariatu i oddaje tam telefon który potem może odebrać rodzic. Przecież nauczyciel nie ma do tego prawa, jak też nie ma prawa przeszukiwać ucznia jeśli ten nie odda telefonu, bo przecież pracownicy SP 7 nie przewidują opcji że uczeń nie da sobie odebrać swojej własności – napisał jeden z czytelników.
O wyjaśnienie tych kwestii zwróciliśmy się do dyrektora Zespołu Placówek Oświatowych nr 3 w skład którego wchodzi Szkoła Podstawowa nr 7.
– Zakaz przynoszenia przez uczniów do naszej szkoły telefonów komórkowych nie został wymyślony w tym roku. Taki zakaz funkcjonował w naszej szkole jeszcze za poprzedniej pani dyrektor, od co najmniej 2017 roku. Rzeczywiście te zapisy zostały też doprecyzowane i przeniesione do nowego statutu szkoły i są obowiązujące – mówi dyrektor Mariusz Lempek.
Dyrektor Lempek i pedagog szkolna wyjaśnili również, jakie były powody wprowadzenia takiego ograniczenia. Jak się okazuje, szkoła miała już do czynienia z przypadkami publikacji w internetowej sieci zdjęć uczniów wykonanych i rozpowszechnianych bez ich zgody, jak choćby jednej z uczennic rozebranej do połowy przed zajęciami wychowania fizycznego. Takimi sprawami musiała się też zajmować Policja. Oprócz zdjęć i filmików nagrywanych w czasie lekcji bądź przerw do rzadkości nie należy też sms-owanie lub komunikowanie się podczas zajęć lekcyjnych, co oczywiście nie wpływa na koncentrację i uwagę. Te powody sprawiły, że szkoła po konsultacji z radą rodziców i radą pedagogiczną sięgnęła po taki zakaz. Jak dodaje dyrektor Lempek wprowadzone w kwietniu do statutu szkoły zapisy konsultował z kuratorium oświaty i nie spotkały się one ze sprzeciwem.
Jak podkreśla dyrekcja, nikt jednak w szkole nie przeszukuje uczniów i nie przegląda zawartości telefonu. Aparat deponowany jest w kopercie w sekretariacie szkoły, a odebrać go może jedynie powiadomiony o tym fakcie rodzic ucznia. Ponadto szkoła umożliwia telefoniczny kontakt ucznia z rodzicami ze specjalnie do tego celu zakupionego, szkolnego telefonu komórkowego.
Oprócz sprawy z telefonami komórkowymi, nasz czytelnik zwraca również uwagę na inną kwestię.
– podobno kadra nauczycielska ma w planach zabronienie spożywania napojów energetycznych. Tak to się dzieje naprawdę, nauczyciele w PUBLICZNEJ szkole na podstawie swojej własnej decyzji chcą zakazać spożywania napojów które w żaden sposób nie są regulowane przez prawo, można pójść i kupić je w sklepie jak kilogram cukru, równie dobrze mogliby by zakazać pić wody jeśli też by mieli takie „widzimisię”, tą sprawą powinno się zająć kuratorium bo to jawne łamanie prawa i jego nadużywanie – pisze czytelnik.
Również w tej kwestii poprosiliśmy dyrektora Lempka o wyjaśnienia.
– Taka decyzja nie zapadła. Rzeczywiście taka propozycja w ramach działań profilaktycznych się pojawiła, ale ma się nią zajmować zespół wychowawczy. Jeżeli taki wniosek miałby być wprowadzany na pewno będzie konsultowany ze szkolnym samorządem i radą rodziców – wyjaśnia dyrektor Lempek.
JK
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Z okupacji niemieckiej Stronnictwo Ludowe „Roch” na Mazowszu Północnym wyszło skonsolidowane. Z jednej strony partia i jej zbrojne ramię –…
Prawdą jest przywoływane bardzo często przez burmistrza Kowalewskiego powiedzenie, że Mława jest wyjątkowa. Jest wyjątkowa, tyle, że powiedzmy wprost –…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Boże przenajświętszy Chrystusie niebieski!!! Już wiem o czym tu piszecie, dzisiaj około godziny 17.55 przejeżdżałam koło tej budy z kebabami McDoner przy cechu i widzę jak idzie para w dresach (zapewne nie małżeństwo) z dzieciątkiem w wózku. Matka Karynisko niesie kebaba w łapie i coś sepleni z wypchaną gębą i podaje telefon dzieciaczkowi do wózka nachylając się. Sebiks prowadzi wózek ubrany w dres i czapeczkę z 3 paskami, też niesie kebaba. Nie wiem skąd ich na to stać i nawet nie chcę myśleć ale przecież wypłata świadczenia rodzinnego darmowych 500 od państwa jest dopiero jakoś pod koniec miesiąca.
I ta Karyna już takiemu malutkiemu dziecku telefon wpychała. To było straszne…
Nie śmiej się tak wyglada codzienny obiad albo romantyczna kolacja ludzi tego pokroju.
Najlepsze jeszcze jest jak taka matka ze swoim sebolem ma inne nazwisko niż dzieciak, nie idzie się połapać kto jest kto a takich gniazd gdzie każdy dzieciak inaczej się woła plus konkubent matki jeszcze inaczej, jest u nas coraz więcej niestety. I tacy później przychodzą szlachta i rzucają mięchem najmądrzejsi.
O co się kłucicie ja na waszym miejscu kupiłbym smartwatch i problem z głowy, zegarka nie zabiorą.
A tak wogule to Kradzież (art. 278 kk) – zabór cudzej rzeczy w celu przywłaszczenia. Pod pojęciem zaboru rozumie się fizyczne wyjęcie rzeczy spod władztwa właściciela.
Toś się Ojciec wysilił. Nie ma mowy o zabraniu, tylko o zdeponowaniu przez ucznia w sekretariacie do odbioru przez rodzica. Znalazł coś w Internecie i myśli, że błyśnie. Następny mundry, co to szkoły nie lubił.
Nie jest to kradzież, jednak że własność prywatna jest chroniona konstytucyjnie i pozbawić ją można tylko w drodze ustawy, a żadnej takiej dającej owe uprawnienia nauczycielowi nie było :>
Któraś matula lampucera lub ociec sebix jeszcze gorszy, nie mieli lekko w szkole, całe życie przeciwko nauczycielom, lekcjom i obowiązkowi szkolnemu, żyjący dziś z benefitów socjalnych, na które my porządni obywatele łożymy ciężko zarobione pieniądze w normalnej pracy… Taki rodzic jeden z drugim dzisiaj chcąc dokonać zemsty za krzywdy, których doznali za czasów szkoły, postanawiają walczyć z systemem i statutem szkoły. Bo brajanek czy inny alanek musi przyszpanować i pokazać co ma kupione za 3000+ które dostają co miesiąc darmozjady. Taka jest prawda, braw nie trzeba, każdy wie.
Jesteś ograniczony i to bardzo, brajanku czy alanku. Nie pomyślałeś, że dziecko nosi telefon, żeby poinformować pracujących rodziców, że dotarło do domu po szkole? Całe.i szczęśliwe. Rodzice nie muszą się martwić, bo mają kontakt z dzieckiem. Takie są niestety czasy, że trzeba pracować, aby związać koniec z końcem.
Nie mierz wszystkich swoją miarą.
Uważasz że to dzieciak pisał? Dojrzałe spostrzeżenia jak na ucznia podstawówki by to były. Pracować trzeba było od zawsze i żadna to nowość. A jak masz dzieciaka sierotę co do domu trafić nie potrafi to pogratulować umiejętności wychowawczych. Dziecko do szkoły idzie się uczyć, nie gapić w telefon czy nagrywać tiktaki czy inne badziewia za które możesz ty później spowiadać się na komendzie.
Dokładnie, tacy rodzice są najgorsi. Ledwo zdawali, jechali na ściągach i poprawkach, często kiblowali, a teraz przylatują z pretensjami i alergią na szkołę bo do czego im się ta cała męka przydała skoro i tak za darmo dostają dziś kasę od państwa. I uczą swoje dzieci tego samego. Telefonik najlepszy żeby gówniak dał im w spokoju wypić piwko lub coś mocniejszego przed telewizorem, rano cyk do szkoły dzieciaka na przechowanie najlepiej od rana do 17 żeby nie przeszkadzało w domu, a dzieciak tyle godzin bez telefonu nie wytrzyma bo jest zwyczajnie uzależniony.
W tej patologii trzeba upatrywać przyczyn tejże patologicznej sytuacji z którą borykają się szkoły.
Za moich czasów stosowano konwencjonalną przemoc w szkole, np. dzieciaki spłukiwały innym dzieciom głowy w sedesie. Całe szczęście dyrekcja wolała wyciągać konsekwencje wobec sprawców, zamiast zabraniać wszystkim korzystać z toalety na terenie szkoły.
„Jako uczeń Szkoły Podstawowej Nr. 7 w Mławie” weź się za naukę, zamiast szukać problemów. Już najmłodsze dzieci uzależnione są od telefonów i to z winy rodziców, bo tak łatwiej dzieciaka czymś zająć i można w ciszy serial obejrzeć. Ale czego więcej tu oczekiwać? Wielu rodziców przyzwoitości nie zna, to czego ma swoje dzieci uczyć? Oby tak dalej, a znów nasz gatunek będzie skakał po drzewach, tyle że z telefonem w ręce oczywiście.
A może zamiast zakazywać telefonów, należało by nauczyć dziecko korzystać z nich?
A nie, to by od staruchów wymagało WYSIŁKU.
NO TO NIE, LEPIEJ ZABRONIĆ
I ozwał się rodzic który wymagałby od nauczycieli coby jego dziecko uczyli, wychowywali, uczyli obsługi telefonu – no normalnie szczyt wszystkiego!
Dzisiejszy rodzic jest tylko od rodzenia i brania pincet plus, a resztę to niech załatwiają nauczyciele w szkole, bo ów rodzic chce mieć święty spokój. Bach, dziecku telefon, a dziecko z nosem w telefonie nie zawraca głowy pytaniami i bzdetami.
Taka to współczesna madka.
Odważny i mądry dyrektor ale rodzice poniżej granicy przyzwoitości.
Ludzie którzy próbowali iść pod prąd zawsze mieli nielekko. Brawo dyrektorze, zmieniaj ten bałagan na lepsze!
Moje dziecko i tak będzie miało telefon …. Jak by co to pan dyrektor może mi wystawić palę z zachowania….. Są różne sytuacje życiowe gdzie rodzić i dziecko muszą mieć ze sobą kontakt. A dyrektor nie ma prawa w to ingerować. Zrozumiałe jest że dzieci nie powinny korzystać z telefonu na lekcjach ale poza tym to nie szkoły sprawa.
Taaa, Kozak się znalazł. Jak Twoje dziecko doświadczy cyberprzemocy albo samo stanie się sprawcą inaczej będziesz śpiewał. Wtedy będzie ,,A co szkoła zrobiła?”. Akurat wiem coś o tym jako rodzic, którego dziecko dotknięte zostało taką nieprzyjemną sytuacją. Co prawda w innej szkole, ale problem jest wszędzie ten sam.
Jak by cyber przemoc byłą tylko w szkole a nie poza nią. Ogarnij się. Od wychowywania dzieci są rodzice a nie szkoła.
Szkoła pełni funkcje dydaktyczne i wychowawcze. Tak jest w prawie oświatowym określone. Następny błyskotliwy co to szkołę omijał szerokim łukiem.
Jak wychowałaś ćwoka to szkoła nawet najlepsza tego nie zmieni cwana gapo.
Przecież wystarczy, że dziecko schowa telefon w plecaku i po prostu nie będzie go wyjmowało. Wyjmie telefon jak skończy lekcje… żeby skontaktować się z rodzicem i tyle. Nikt w plecaku dziecku grzebał nie będzie.
Jeżeli dziecko uzależnione od telefonu to nie wytrzyma tych kilku godzin bez niego wiedząc że jest w plecaku. Teraz masa dzieci jest uzależniona. Tym bardziej że przychodzą powiadomienia, wiadomości różnego rodzaju. Uważasz, że dziecko skutecznie wyciszy telefon, albo wyłączy internet?
No to może było trzeba najpierw nauczyć dziecko korzystać z fona? Albo teraz zrobić zajęcia o uzależnieniach?
Wsm nie, lepiej zakazać i mieć z głowy XD
A gdzie będzie szpanował drogim telefonem jeśli nie w szkole. Kupuję swojemu co pół roku nowy żeby plebejusze patrzyli na niego z zazdrości i zgrzytali zębami.
Super tatuś – okazuje swoją miłość do dziecka drogimi gadżetami. Współczuję dziecku takiego rodzica.
Bogaty nie znaczy, że mądry.
W nie których państwach jest stosowana zasada, ze przed zajęciami, telefony są zostawiane na biurku u nauczyciela, a przy wyjściu zabierają je spowrotem. Idea zakazu używania jest słuszna, ale potrzebna jest edukacja samych dzieci, rodziców i nauczycieli, i wypracowanie wspólnego stanowiska i paragrafów.
Zakaz przynoszenia telefonów komórkowych, posiadania ich przy sobie na terenie szkoły jest bezprawny. Wiem, że wielu z nas w szkole dostawało linijką po łapach za najdrobniejsze przewinienia i „wyrosło na ludzi”, ale na szczęście czasy się zmieniły i możemy oczekiwać od szkół przestrzegania prawa. Rozumiem problemy, którym dyrektor szkoły chce zaradzić poprzez wprowadzenie zakazu, ale moim zdaniem nie tędy droga. Uczniom i rodzicom niezadowolonym z zakazu polecam stronę Stowarzyszenia Umarłych Statusów na facebooku – może uda się zainteresować ich tą sprawą.
To pokaż którędy droga…
Ziuta jesteś w błędzie. Jeżeli w statucie zostanie umieszczony taki zapis, to uczniowie muszą go przestrzegać i nie jest on sprzeczny z polskim prawem. Nikt uczniom nie kradnie telefonów. Ważne, że nie mogą używać ich na terenie szkoły. Rozsądna decyzja. Jeżeli jest dziecku niezbędny (zdaniem rodziców), to może go wyłączyć, schować do plecaka i po problemie. Nikt nie będzie przeszukiwał rzeczy dziecka. Bicie piany jest zbędne.
Pamiętam jak za moich czasów moje koleżanki dojeżdżały z innych miast i przez zakaz wnoszenia telefonów na teren szkoły nie miały po lekcjach żadnego kontaktu z rodzicami oczekując na dojazd do domu.
Były czasem na przystankach zaczepiane przez obcych mężczyzn i w razie sytuacji kryzysowej nie miałyby nawet jak wezwać pomocy. Zakaz używania rozumiem ale zakaz wnoszenia już nie…
Podejrzewam że te krytyczne komentarze odnośnie zakazu przynoszenia telefonów komórkowych do szkoły tworzą mamuśki które muszą mieć ciągły kontakt z dzieckiem. Przecież ono jest w szkole, bezpieczne i nie ma potrzeby kontroli rodziców
zarównio dzieci jak i nauczyciele powinni mieć zakaz używania telefonów w szkole od godz. 8.00 do trwania zajęć
i tyle w temacie
Co wolno wojewodzie to nie Tobie smrodzie
Chyba jesteś bardzo ponurym i smutnym człowiekiem…
Albo co gorsza, nauczycielem…
A cóż to za stwierdzenie: „Albo co gorsza, nauczycielem….”. ” Gratuluję” kultury, taktu i szacunku do drugiego człowieka. Wstyd czytać.
Sam jestem uczeniem, i powiem tyle. Gdyby ktoś wyzwał mnie od nauczycieli, to najprawdopodobniej dostał by w nos. Aktualnie większość nauczycieli to tacy … Że szkoda gadać
Po co ograniczać się do nauczycieli. Powinno się wprowadzić zakaz używania w godzinach pracy wszystkim bez wyjątku.
Legenda głosi, że niektórzy pracują na telefonach
Bez zgody rodzica nikt z kadry pedagogicznej nie ma prawa zabrać dziecku telefonu, a jeśli zabiorą można skarżyć taką osobę powołując się na art. 46, i 49 Konstytucji oraz art. 16 konwencji o prawach dziecka. Szkoda, że dyrekcja dzieciom zabrania, a nie widzi jak nauczyciele używają telefonów podczas lekcji ( pogaduchy przez tele, smsy).
A ja dodam, że nagrywanie i fotografowanie bez czyjejś zgody i umieszczanie w Internecie może być potraktowane jako naruszenie dóbr osobistych (art. 23 Kodeks cywilny). Do tego dochodzi znieważenie za pomocą środków masowego komunikowania (art. 216 Kodeks karny). Jest to nagminne w szkołach i jakoś o tym nikt nie pisze. Proszę się zapytać rodziców, których dzieci doświadczyły cyberprzemocy. O nauczycielach już nie wspomnę. Najpierw proszę nauczyć swoje dzieci jak korzystać z telefonu i czym jest godność drugiego człowieka, a następnie powoływać się na konstytucję, która również gwarantuje prawo do godności i szacunku.
Oj, straszna krzywda się dziecku dzieje, że nie może telefonu do szkoły zabrać. Od razu pod sąd nauczycieli. Dzieci niech zajmą się nauką, po to tam chodzą, a z telefonu niech korzystają po szkole. Rodzice gorsi niż te dzieci, bo gdyby to oni nie dali dziecku telefonu, nie byłoby tego problemu. A tak mamy, to co mamy.
Prostolinijny człowieku, a nie pomyślałeś, że telefon to jedyny łącznik między rodzicami a dzieckiem, podczas gdy rodzice pracują. Dziecko wraca ze szkoły, informuję że bezpiecznie wróciło i rodzice mają spokojna głowę. Nie wspominam o sytuacjach wyjątkowych i groźnych. Telefon to dziś codzienność. Używanie w szkole nie, ale posiadanie w celach kontaktu z rodzicami owszem!!!
Dziecko to powinno mieć klucze do domu, a tam na stole mama zostawiła telefon, za pomocą którego dziecko może poinformować,że już wróciło. I po problemie. Proste rozwiązanie. Rodzice maja spokojną głowę, kontakt z dzieckiem jest, problemu z telefonem w szkole nie ma. Logiczne.