W urokliwej i pełnej walorów środowiskowych miejscowości Bonisław (gm. Wieczfnia Kościelna) prywatny inwestor zamierza wybudować na około hektarowej działce biokompostownię. Ten zakład miałby przetwarzać 25 tysięcy ton rocznie osadów z oczyszczalni ścieków i innych biologicznych odpadów. Mieszkańcy zdecydowanie nie chcą takiej „śmierdzącej” – jak twierdzą inwestycji na swoim terenie.

Wczoraj w Wieczfni Kościelnej odbyło się spotkanie prywatnego inwestora z Warszawy (który już kupił hektarową działkę w Bonisławiu i zamierza wybudować tam biokompostownię)  z mieszkańcami tej i okolicznych miejscowości. W spotkaniu uczestniczyli również wójtowie Wieczfni Kościelnej i sąsiedniej gminy Janowca Kościelnego. W trakcie spotkania inwestorowi nie udało się przekonać mieszkańców, że inwestycja jest bezpieczna i nie pogorszy warunków  życia sąsiadujących z tym terenem osób. Nie udało mu się nawet do końca przedstawić przygotowanej prezentacji, jak miałaby wyglądać i funkcjonować taka biokompostownia. Jednak według danych podanych przez inwestora, zakład miałby przetwarzać 25 000 ton odpadów rocznie, co oznacza dzienny przejazd trzech pojazdów z dwudziestopięciotonowym ładunkiem.  Strefę oddziaływania zapachowego inwestor określił jako 100 metrów, przy czym najbliższe zabudowania znajdują się obecnie w odległości 600 metrów od planowanej inwestycji. Ta odległość oraz sąsiedztwo rozległego i nie zamieszkałego obszaru żwirowni sąsiadującej z działką inwestora, były argumentami przemawiającymi za taką właśnie lokalizacją.

– To nie jest wysypisko śmieci. Trafią tu odpady z drewna i gospodarki leśnej, osady z oczyszczalni ścieków, odpadowa masa roślinna, nie ma tu żadnych plastików czy niebezpiecznych odpadów – argumentował inwestor.

Nie przekonał mieszkańców.

– Trafił pan na taką gminę, do której przyklejają się wszystkie śmierdzące interesy. Chcieli zrobić tu składowisko odpadów radioaktywnych, mamy wielkie wysypisko śmieci , które powiat mławski by wykorzystywał przez dziesiątki lat, a jest już zasypane i nie ma tam już miejsca, powstają kurniki, które nam dają po nosie . Wybrał pan gminę, w której jest wysokie napięcie społeczne na wszelakie takie inwestycje i dużo pan zaryzykował kupując te grunty – mówił jeden z mieszkańców gminy Maciej Jankowski. Jankowski dopytywał też czy kupiona działka jest rolna czy przemysłowa oraz  jakie korzyści z takiej inwestycji miałaby gmina. Okazuje się, że gdyby był to jedynie podatek od nieruchomości byłaby to kwota rzędu ok. 10 tys. zł.

– Jedne z nielicznych plusów mieszkania na wsi, to czyste powietrze. A wy chcecie go teraz zabrać – mówił inny z mieszkańców.

– Argumenty, które przedstawiliście nie przekonały żadnych mieszkańców. Jeżeli będziecie próbować na siłę, to my też się zmobilizujemy. My chcemy normalnie żyć. Wszędzie tam, gdzie powstały nowoczesne inwestycje – kurniki, wiatraki, wysypiska pospadały wartości gruntów i budynków  – mówił kolejny z mówców.

Ze strony mieszkańców padły też apele do wójta Mariusza Gębali, aby zablokował tę inwestycję wszelkimi, zgodnymi z prawem sposobami. Ten zadeklarował, że jako wójt musi kierować się przepisami prawa i na pewno wyda decyzję („środowiskową” – red.) choć do czasu zakończenia postępowania administracyjnego nie wie jaka ona będzie. Zapewnił jednak, że mieszkańcy będą o wszystkim na bieżąco informowani.

Na marginesie tej sprawy można dodać jedynie, że plany powstania podobnej biokompostowni próbuje zrealizować również prywatny inwestor z Warszawy na terenie gminy Wiśniewo.

JK