Mława. Maszyna ucięła pracownikowi stopy. Aktualizacja
— 11/01/2022
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło wczoraj kilka minut po godzinie 16-tej na złomowisku przy ulicy Kościuszki. Maszyna rozdrabniająca złom obcięła mężczyźnie stopy. Na miejscu był zespół ratownictwa medycznego, strażacy oraz policja. Pomocy medycznej poszkodowanemu udzielał zespół ratownictwa medycznego, a strażacy odnaleźli amputowane kończyny.
Aktualizacja.
Jak podaje mławska policja, pierwszy na miejscu zdarzenia był patrol prewencji, policjanci udzielali poszkodowanemu pomocy przed przyjazdem załogi karetki pogotowia. Jak wynika z ustaleń na miejscu wypadku, 47-letni mieszkaniec Mławy wszedł na platformę prasy do zgniatania złomu i doznał poważnych obrażeń obu nóg. Obsługujący prasę, 51-letni pracownik, po wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany przez interweniujących policjantów. W organizmie miał ponad 2,7 promila alkoholu. Został osadzony w policyjnym areszcie. Ciężko ranny 47-latek został przewieziony do szpitala w Działdowie. W momencie wypadku był pod wpływem alkoholu. Trwają szczegółowe ustalenia mławskiej Policji.
red.

Chcąc jak najlepiej zabezpieczyć i chronić Twoje dane osobowe zgodnie z przepisami RODO, potrzebna nam jest Twoja zgoda na ewentualne ich przetwarzanie. Informujemy jednocześnie, że publikacja komentarza w portalu "Codziennik Mławski" skutkuje wyrażeniem przez Ciebie takiej zgody. Nigdzie nie przekazujemy Twoich danych (IP) i chronimy je jak najlepiej potrafimy, wykorzystując do tego wszelkie możliwe formy. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami oraz z Regulaminem Komentowania na portalu Codziennik Mławski
[TUTAJ]
CO NA TO PRACODAWCA ?
emeryci rencisci zero pracy .maja swiadczenia to w domu siedziec. CIAGLE MAŁO .
co na to bhp
znamy w Mławie wielu takich pracodawców np. od kostki (teraz to już nawet przychodnia tam jest) również ten Ramagpol co żeby jeździć mercedesem a nie płacić fachowcom zatrudniają pijaczków ludzi z problemami a udają arystokrację – JEST KASA A GDZIE KLASA ha ha
I teraz będziemy się zrzucali na niego do końca jego (wiadomo jakiego, ale na wszelki wypadek podam pierwszą sylabę epitetu – „chu”) życia… lepiej, żeby mu uwaliło głowę, bo bez nóg, to on z jego rozgarnięciem już do końca życia pracy nie znajdzie, a bez głowy, to w zasadzie mógłby dalej pracować.
Może policja zamiast z radarami w polu, w którym ktoś postawił znak, że „zabudowany” – lepiej wybrałaby się z alkomatem do pierwszego-wcale nie lepszego zakładu pracy… Tylko z tego raczej marny dochód mandatowy, a na dodatek bezrobotny plus…
Mała twoja wiedzą w tym temacie. Policja nie może sobie wejść do jakiegoś zakładu i zarządzić dmuchanko na zawartość alkoholu. Musi być wezwanie, musi być zasadne podejrzenie.
Fantastyczne miejsce pracy!
a zastanawiał się ktoś dlaczego w niektórych profesjach i u niektórych pracodawców tendencja pracy w nieważkości jest większa ?
Do czego zmierzasz? Czy chciałbyś, żeby policja mogła sobie wchodzić gdzie chce i robiła co chce? Bez przesady. Policja żeby zbadać delikwenta w pracy na zawartość alkoholu musi zostać tam wezwana. A badanie może odbyć się po uzasadnionym podejrzeniu, że osoba jest nietrzeźwa. I robi to w przypadku tej konkretnej osoby. Nie może też zbadać pozostałych pracowników, bo sobie pomyślą, że może i oni są nietrzeźwi. Tak stanowi prawo. Poczytaj, i dopiero się wypowiadaj.
Po twoich wpisach widać wyraźnie, że gł… nie sieją, sami się rodzą.
Przeżyć nie możesz, że się do tego fantastycznego miejsca pracy nie dostałeś, bo nawet sprawność fizyczna zerowa. O testach psychologicznych nie wspomnę.
Co za prostak.
Obaj pod wpływem alkoholu. No cóż. Mamy w Polsce specyficzny klimat. Mieszkałem w różnych rejonach Mławy i zawsze powtarzał się pewien schemat kiedy wychodziłem rano po pieczywo. Panowie w uniformach roboczych, widać, że ruszają do pracy i ich zakup do spakowanej w domu kanapki to piersiówka i dwa piwka. Ekspedientki już rozumieją się z nimi bez słów. Wiedza bez pytania, co podać. Potem cyk piersióweczka za sklepikiem, do autobusu lub na rower i do pracy.
Nie znasz a opisujesz stracił nogę dla rodziny nieszczęście
Stracił nogę, nieszczęście. Jasne, to bezsprzeczne. Ale czyja to wina??? Po jaką cholerę pił w pracy??? I kogo tu zrobić winnym? Pijanego operatora, czy pijanego poszkodowanego??? Obaj są winni!!! Poszkodowany zostanie fizycznym inwalidą. Bo niemyślącym to już dawno był, podobnie jak jego kolega operator, a to ze względu na to, że obaj pozwolili sobie na picie w pracy. Podejrzewam, że to nie był pierwszy raz. A do tego przełożony i właściciel będą mieli wielkie nieprzyjemności za dopuszczenie pijanych do pracy. Dlatego picie w pracy powinno być absolutnie ścigane i surowo karane!!!
Ale jaja
Dla cb jaja dla nas rodziny nieszczęście
Nieszczęście dla rodziny podwójne. Facet nieodpowiedzialny, bo chla w pracy, a teraz inwalidą do końca życia. Zero odszkodowania, bo był pijany….. Sam sobie winien.
OKOLICZNOŚCI? ZAKŁAD ŻE NAJE?BANY?
Znasz że tak piszesz? Pierdolni.ty jesteś?
Co dzień nawaleni jak meserszmity chodzą i co drugi na czarno miłego dnia pozdrawiam czarek
Nie oceniaj jedna miarka
Ja znam jestem jego siostra cioteczny
Bezdenny idioto, zamknij się. Ile twoja matka nażarła się śniegu żeby takiego bałwana na świat wydać?
Dziękuję
Znasz że piszesz na jego temat
W artykule pisze ( o ile niektórzy przeczytali ze zrozumieniem) że zarówno poszkodowany jak i osoba obsługująca maszynę byli pod wpływem alkoholu. I dopóki ludzie dalej będą pracować z procentami w krwi będą wypadki. Więc nie ma się co burzyć o zwrócenie uwagi przez kogoś.