To kolejny rok, gdy świąteczne prezenty w ramach akcji Szlachetna Paczka trafiają do tych najbardziej potrzebujących osób i rodzin, budząc nieodmiennie wzruszenie i wdzięczność. Aby paczki tę radość mogły wywołać potrzebni są ludzie dobrego serca oraz wolontariusze, za sprawą których trafią pod właściwy adres. W tym szczególnym roku koronawirusa również nie zabrakło ani jednych, ani drugich.

– Jesteśmy zadowoleni jak żadnego roku. Z bazy danych umieszczone tam rodziny znajdowały swojego darczyńcę w kilka godzin. I ufundowane paczki też były wyjątkowe – mówi Anna Jaroszewska, która również w tym roku może pochwalić się dziesięcioletnim stażem wolontariusza w Szlachetnej Paczce,  a od pięciu lat jest liderem Szlachetnej Paczki w naszym rejonie.

 – To wyjątkowy rok pod każdym względem. Może nieco mniej było wolontariuszy i rodzin w bazie, ale nie brakowało darczyńców. Dla rodzin z naszego rejonu paczki głównie fundowali mieszkańcy Warszawy, choć było też małżeństwo ukraińsko-białoruskie i jedna osoba pochodząca z Mławy, ale obecnie też mieszkająca w Warszawie. Najokazalsza paczka składała się aż z sześćdziesięciu kartonów, wartość dwóch innych wyniosła około 10 tys. zł.

Tegoroczny finał, który miał miejsce w miniony weekend tym razem miał swoją bazę w pomieszczeniach sołectwa Stare Kosiny, gdzie o wolontariuszy zadbała lokalne Koło Gospodyń Wiejskich. Tam trafiali darczyńcy z ufundowanymi paczkami i stamtąd rozwożone były do wybranych rodzin. W tym roku w naszym rejonie obejmującym teren powiatu  było ich 15, w tym ujęto też dwie rodziny z powiatu żuromińskiego.

JK