Jedną z podstawowych zasad państwa demokratycznego jest wpisana nawet do Konstytucji RP zasada pomocniczości. Złożeniem pomocy jest nie ingerowanie w sprawy, z którymi poszczególne jednostki są w stanie poradzić sobie same, a jedynie wsparcie tam gdzie pomoc jest niezbędna. Jak wygląda ta zasada w mławskiej praktyce?

Od 10 czerwca społecznym działaczom nie udało się skutecznie zgłosić założenia komitetu  pod nazwą: „Zmieńmy uchwałę o drastycznej podwyżce cen śmieci w Mławie 2020”. Dlaczego?

Wydawało by się, że trudniejszą sprawą jest znalezienie chętnych do takiego komitetu, a potem zebranie podpisów pod projektem wnoszonej do rady uchwały niż samo zgłoszenie, które winno być tylko formalnością. W przypadku jednak sprawy podwyżki cen śmieci i zmiany metody ustalania opłaty, ani z utworzeniem komitetu, ani zapewne z zebraniem podpisów nie było by kłopotu. Okazało się, że największy kłopot to niejasne przepisy.

– Złożyliśmy komplet dokumentów z datą 10 czerwca i oczekiwaliśmy na stanowisko przewodniczącego rady Lecha Prejsa. Ten poprosił nas o uzupełnienie projektu uchwały o opinię radcy prawnego. Choć mieliśmy wątpliwości, czy na tym etapie jej żądanie jest wymagane, złożyliśmy taką opinię. Pismo od przewodniczącego w tej sprawie nie zawierało pouczenia o terminach i skutkach. Mimo to przewodniczący przysłał kolejne pismo, w którym informuje nas, że nie dopełniliśmy obowiązku złożenia w terminie opinii prawnej. W związku z tym los złożonego przez nas zgłoszenia jest bliżej nieokreślony – mówią inicjatorzy Kamil Przybyszewski i Zbigniew Ruszkowski.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że przewodniczący rady nie chce też zwrócić złożonych przez wnioskodawców dokumentów, w tym opinii prawnej. Ma to takie konsekwencje, że wnioskodawcy muszą ponieść koszty kolejnej – identycznej opinii radcy prawnego.

Jak mówią Przybyszewski i Ruszkowski, złożyli oni odwołanie do rady miasta i zaskarżyli działania przewodniczącego do wojewody.

Aby jednak nie czekać biernie na zajęcie stanowisk przez te organy, postanowili na nowo zebrać podpisy i złożyć zgłoszenie.

– Oczekujemy, że rada miasta powinna wspierać działania obywatelskie, a nie rzucać kłody pod nogi i przedłużać procedurę. Na dziś mamy wrażenie, że to gra na zwłokę. Nie poddajemy się, bo wiemy, że wiele osób chce poprzeć nasz wniosek – mówią Przybyszewski i Ruszkowski.

Dopełnieniem pomocnej i otwartej postawy przewodniczącego rady miasta Lecha Prejsa w tej sprawie jest odpowiedź jaką udzielił redakcji na zapytanie z dn. 24 lipca br. w tej sprawie o treści:

„Poproszę o informację, jaki jest los zgłoszenia przez Kamila Przybyszewskiego założenia komitetu w sprawie obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej dn. 10 czerwca br.? Jaką datę nosi przyjęcie bądź odmowa i jakie są ewentualne przyczyny?”.

I otrzymaliśmy odpowiedź o treści:

„Proszę zwrócić się do biura rady. Tam uzyska Pan dokładne informacje”.

Można by w tym momencie przywołać odpowiednie przepisy uchwały czy statutu miasta, ale jeżeli ich przewodniczący dotychczas nie ogarnia to i dalej nie ogarnie. To jak w tym kultowym filmie: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz”. I pisz na Berdyczów.

JK