Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Na pozór wydawać by się mogło, że leżąca nad wąziutką i płyciutką rzeczką Seracz Mława problemów z wodą mieć nie powinna. A jeżeli już, to raczej mogłaby mieć problem z jej niedoborem niż nadmiarem. A jednak okazuje się – zresztą nie pierwszy raz – że życie weryfikuje czasem dość niespodziewanie, nasze poukładane już myślenie. Teraz już śmiało można powiedzieć, że Mława jednak ma problem z wodą i to nie jeden.
Po pierwsze primo zaczęło się od tego, że burmistrz i jego wesoła ferajna wpadli na pomysł, że opłata za śmieci zależeć będzie od ilości zużytej wody. Co ma ilość zużytej wody do ilości oddawanych śmieci? Nic. Jednak już sam ten genialny pomysł wystarczy, aby zacząć patrzeć z niejakim obrzydzeniem na odkręcony kran, z którego żwawym strumyczkiem ciurka woda. Ta woda, która dotychczas kojarzyła nam się z czystością i świeżością, teraz kojarzyć się będzie nieodparcie z kupą śmieci i wydatkiem.
Nie każdy jednak ma takie odważne pomysły. Aż tak wizjonerskie na pewno wiążą się z innym stanem świadomości. Czyżby mieli jednak rację prorocy z New Age, że Era Wodnika już się zaczęła? Choć według ich poglądów ta era ma być okresem głębokich przemian społecznych, państw bez granic, świadomości planetarnej i początkiem złotego wieku pełnego obfitości i wzajemnego zrozumienia. No jeśli taki jest cel, to początki mamy trudne, przynajmniej w Mławie. Era Wodnika bywa też symbolicznie przedstawiana w postaci młodego człowieka wylewającego wodę z dzbana na kulę ziemską.
I tu po drugie primo też wszystko pasuje. Potwierdza to niedawna nawałnica, która zalała Mławę. A lało właśnie jak z dzbana. Po ulicach i zalanych piwnicach chodziliśmy po kolana w wodzie. To nie do wiary, że jeszcze niedawno narzekaliśmy na suszę i chyba nawet nie wszyscy rolnicy zdążyli odebrać odszkodowania suszowe. Ta ulewa obnażyła wszystkie „zalety” betonowej rewitalizacji naszego miasta. Nie mówiąc już o dramatycznym obnażeniu niedrożności kanalizacji deszczowej.
Jak to jednak w życiu bywa, nie zabraknie też i u nas fatalistów, którzy powiedzą: siła wyższa, co można było zrobić? Takie ulewy zdarzają się bardzo, bardzo rzadko, po co więc miasto ma na nie czynić kosztowne przygotowania? Lepiej w takiej sytuacji ratować się samemu. Jeżeli wierzyć przekazowi, to Noe zbudował sobie arkę, a my co? Nie wszyscy w tej sytuacji biadolili: gumiaczki na nogi i wiadra poszły w ruch, przynajmniej zanim dojechali strażacy.
Trudno jest zmieniać miejską rzeczywistość, gdy władza wie wszystko najlepiej i nie potrzebuje o nic pytać mieszkańców. Ludzie kreatywni mają jednak to do siebie, że w każdej sytuacji potrafią znaleźć dobre strony. Tak więc, gdyby miało by nas zalewać regularnie mamy do wyboru: albo udrożnić odprowadzanie wody, albo zrobić z Mławy Wenecję północnego Mazowsza.
No i można coś próbować robić z tą polityką betonowania miasta. Nie da się? Daje się, nawet w naprawdę dużych miastach. Ot, weźmy taki prawie 7 milionowy Rotterdam. Jego władze pozwalają – nie, wręcz namawiają (!) mieszkańców do wyrywania płytek z chodników i tworzenia tzw. ogrodów fasadowych. Każdy, bez pozwolenia (sic!), choć pod pewnymi prostymi warunkami może usunąć 45 cm płytek i stworzyć mini ogródek, o który musi dbać.
No ale na takie pomysły wpadają władze, które są blisko ludzkich spraw. No cóż … my za to będziemy mieć Erę Wodnika!
I na zakończenie, żeby nie było, że nie piszę nic o pozytywach, a przecież one są. No to – ratusza nie zalało!
ZygZak
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Mława nie była miastem, które licznie odwiedzały znane osobistości: politycy, wybitni wodzowie, czy królowie. W 1646 r. jeden dzień przebywała…
Nowa gra, do której zmuszają nas sklepy samoobsługowe, polega na zapamiętywaniu jak największej ilości cen na półkach i porównywaniu ich…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Skutecznie jest podtrzymywana historia „MUŁAWY”, zamulonej mułem i innym brudem. Wykonali śmieszne przepusty, a dalej z seraczem nie jest nic robione. Małym kosztem można zrobić kolektory do seracza, pogłębić go i nieco poszerzyć. Wystarczy w kilku strategicznych, nisko położonych punktach miasta. Przykładem jest ul. Kopernika, już dawno powinna być tam rura do seracza. Ale lepiej wydawć pieniądze na głupie promocje, śmietnikowe projekty, koncepcje, armię etatów i inne „złote” inwestycje (patrząc na koszty). A później oświetlenie wyłączać, bo pieniędzy brak – nie mylić z oszczędnością.
Cóż, zmiany (podwyżka) w kosztach wywozu śmieci to wina wprowadzonej przez rząd nowej ustawy śmieciowej, która wyeliminowała skutecznie małe firmy zajmujące się gospodarką śmieciową, czyli zmonopolizowała rynek.
Ustawa ta również wprowadziła obowiązek segregowania śmieci.
Jak samorządy mogą naliczać opłaty za wywóz śmieci, to także przewiduje ustawodawca, a więc nie rozumiem pretensji do samorządów.
Fakt jest faktem, że ani powierzchnia mieszkania, ani woda nie produkują śmieci i koszt wywozu śmieci winien być liczony od osoby, a nie od ilości mieszkańców czy od powierzchni mieszkalnej lub ogólnie od nieruchomości.
Tyle, że samorządy nie radzą sobie z ustaleniem osób zamieszkujących daną posiadłość, a mieszkańcy… powiedzmy sobie szczerze są nieuczciwi (nie wszyscy) i nie wykazują wszystkich zamieszkałych osób, szczególnie ci co mają mieszkania na wynajem czy też nielegalnie wynajmują pokoje.
Zawsze będą obiekcje i zawsze ktoś będzie niezadowolony, ale czy to tylko wina samorządów? – chyba nie.
Mała poprawka – zbyt szybko pisane i skutki opłakane. Przejęzyczenie.
Winno być:
*Fakt jest faktem, że ani powierzchnia mieszkania, ani woda nie produkują śmieci i koszt wywozu śmieci winien być liczony od osoby, a nie od ilości zużywanej wody czy od powierzchni mieszkalnej lub ogólnie od nieruchomości.