W Internecie można napotkać mnóstwo filmików z nieprzepisową jazdą różnej maści kierowców, czasem niefrasobliwą, czasem nacechowaną arogancją i agresją. W tym przypadku, dziennikarze portalu Interia Moto jadąc w ostatnią niedzielę czerwca drogą ekspresową S7 zauważyli samochód, który uparcie trzymał się lewego pasa jezdni i zupełnie nie reagował na inne wyprzedzające go pojazdy. Jak się okazało za kierownicą siedział młody mieszkaniec Przasnysza, który od chwili zdania egzaminu na prawo jazdy, jeździł tylko po swoim mieście i nie znał zasad jazdy na drodze ekspresowej.
Jak informują dziennikarze, kilkadziesiąt kilometrów podążali za samochodem, który nieustannie jechał lewym pasem, nie reagując na sygnały pojazdów za sobą , zmuszonych do wyprzedzania go z prawej strony.
„Po dobrych trzech kwadransach zagorzały miłośnik lewego pasa zjechał wreszcie na stację benzynową. My za nim. Zobaczyliśmy, że za kierownicą kii siedzi młody mężczyzna, właściwie chłopak. Był grzeczny, spokojny, jakby nawet trochę senny. Powiedział, że mieszka w Przasnyszu. Dotychczas jeździł wyłącznie po ulicach tego niespełna 20-tysięcznego powiatowego miasta, leżącego na północy Mazowsza. Teraz, po dwóch latach od uzyskania prawa jazdy postanowił po raz pierwszy wybrać się na wycieczkę i to daleką, bo do Krakowa. Dlaczego cały czas jechał lewym pasem ekspresówki? Bo… nie wiedział, że tak nie wolno. Na kursie nie mówili, na drogi szybkiego ruchu nie wozili, egzaminatora ten punkt przepisów też nie interesował” – relacjonują zdumieni dziennikarze działu motoryzacyjnego Interii.
Zaalarmowana wcześniej policja przebadała młodego kierowcę alkomatem – był trzeźwy. Policjanci zapytali go o zdrowie, czy nie potrzebuje przypadkiem pomocy lekarza? Odparł, że czuje się znakomicie. Doświadczonym kierowcom zrobiło się żal młodego przasnyszanina, dlatego poprosili funkcjonariuszy, by odstąpili od jego ukarania.
Jak komentują: „Chłopak nie okazał się przecież władcą szos, drogowym szeryfem, złośliwie blokującym lewy pas, lecz ofiarą własnej niewiedzy i błędów w szkoleniu kandydatów na kierowców”.
Dziennikarze Interii zastanawiają się jednocześnie, czy wśród osób pochodzących z niewielkich miejscowości i tam zdobywających uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych nie znajdzie się więcej ofiar błędów w szkoleniu. Ilu z nich jest później skazanych na to, by gubić się w wielkomiejskim ruchu i nie potrafić zachować się na autostradach i drogach ekspresowych?
red.
źródło: Interia Moto
Znajdą się znajdą. Wczoraj łepek na WCI jechał tak w stronę Nidzicy dobre10 km Peugeotem. W Nidzicy zjechał z S7…..Wszyscy odetchnęli.
WCI to jest stan umysłu oni są specyficzni
Po twojej wypowiedzi, to jednak mam wrażenie, że z twoim stanem umysłu jest coś nie tak. Lepiej poszukaj dobrego lekarza. Co to za różnica czy WCI, czy WML KRA czy też GDA, no może poza tym, że ci młodzi kierowcy z większych aglomeracji są lepiej wyszkoleni, bo robiąc kurs jednak poruszają się po większym mieście i są zmuszeni do lepszego opanowania jazdy tak drogą jednopasmową jak i wielopasmową.