Według wskaźników GUS, cena żyta rośnie, ale dochód z hektara spada, nagroda Nobla z ekonomii dla tego, kto wyjaśni ten paradoks. Przed dylematem czy obniżyć GUS-owski wskaźnik, czy go pozostawić stanęli radni w Wieczfni Kościelnej. To w gruncie rzeczy dylemat, czy podnieść podatek rolny, czy obniżyć. Radni w tej kwestii byli krańcowo podzieleni. Tak bardzo, że padł nawet zarzut hipokryzji.
Tego, że w samorządowych budżetach każda złotówka się liczy dowiodła ostatnia sesja Rady Gminy Wieczfnia Kościelna. Radni dość długo spierali się, czy obniżyć cenę skupu żyta, służąca za podstawę naliczania podatku rolnego, czy pozostawić ją taką, jak ogłosił GUS. Krańcowo odmienne opinie wobec przedłożonego przez wójta projektu uchwały (który zakładał obniżenie wskaźnika) miały tu komisje rolnictwa i budżetowa, również skrajne opinie wygłosili radni w sesyjnej dyskusji.
Argumenty za obniżeniem wskaźnika przedstawił radny Tomasz Turowski.
– Nie ma takiej ceny 584 zł za tonę żyta. Zresztą mamy tu dwa wskaźniki. Jeden dotyczy ceny kwintala żyta jako podstawy wymiaru podatku rolnego, a drugi ogłoszony raptem dwa miesiące wcześniej dotyczy dochodu z hektara przeliczeniowego. I jak jest dziwna zależność: cena żyta rośnie, ale dochód z hektara nam spada. Nagroda Nobla z ekonomii dla tego, kto wyjaśni ten paradoks – mówił radny Turowski.
Przypomniał też, że na terenie gminy powszechnie szkody wyrządziła susza, a oszczędności, jakie miałby budżet w wyniku podniesienia wskaźnika są rzędu 20 tys. zł, co jest niewielką kwotą w stosunku do tego, co dokłada się do oświaty.
– Ta obniżka jest symboliczna, ale ważna dla ludzi, którzy ciężko pracują na roli – dodał radny Turowski.
Odmiennego poglądu na procedowaną uchwałę bronił radny Andrzej Gębala. Wskazał, jakie wydatki obciążać będą przyszłoroczny budżet. Wśród nich wymienił dopłaty do ścieków, wzrost diet radnych (dające w sumie kwotę ok. 160 tys zł.) i innych wydatków bieżących, zaapelował też by w takim przypadku, gdy „matka gmina” jest w potrzebie, aby każdy z mieszkańców dołożył cegiełkę. Wyliczył, że kwota 180 tys. (wraz z ewentualnym podatkiem rolnym) rozłożona na mieszkańców, da obciążenie w wys. 3,60 zł na głowę, co jest wartością kilku papierosów.
– Mając zaoszczędzone 200 tys. możemy występować o środki i pozyskać dla gminy drugie dwieście – przekonywał radny Gębala.
– My powinniśmy się teraz złożyć i dźwignąć to wszystko. Jesteśmy od tego, by wytłumaczyć, żeby każdy z nas, sołtys, radny, nie wyszedł z tej sesji i nie powiedział „oni chcieli was okraść”. To nieprawda, my chcemy ratować naszą gminę – dodał radny Gębala. Zaapelował też, aby rada corocznie przyjmowała taki wskaźnik, jaki podaje GUS.
Takie stanowisko radnego Gębali spotkało się z ripostą radnego Tadeusza Bąka.
– To głos hipokryzji na tej sali. Próbujemy szukać maleńkich pieniędzy, grosiaków, a nie szukamy tam, gdzie są duże pieniądze – powiedział radny Bąk.
Ostatecznie w głosowaniu 11 radnych opowiedziało się za przyjęciem przedłożonej przez wójta projektem uchwały, a więc za obniżeniem do kwoty 55 zł za decytonę ceny skupu żyta do celów ustalenia podatku rolnego. Czterech radnych było przeciwnych tej uchwale.
JK
Pan Turowski, wykształcony człowiek za pieniądze z oświaty mógł dalej pracować w mławskim US a nie odszedł na gospodarstwo. Przechodzi się tam gdzie jest lepiej.
Przechodzi się tam, gdzie człowiek lepiej czuje, gdzie się spełnia, albo jak jest taka konieczność.
Powody mogą być różne, każdy ma swoje i to jego sprawa jakie podejmuje decyzje.