Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Przyzwyczailiśmy się do korzystania z wyprzedaży, polowania na promocje i obniżki cen. Czasem w szaleństwie zakupowym tracimy zdrowy rozsądek i ufamy sprzedawcom, bo przecież sieciowe sklepy mają wysokie standardy zarządzania i nie mogą sobie pozwolić na błędy. Mowa tu o błędach, które niepotrzebnie mogłyby nadszarpnąć pozytywny PR.
Jak zwykle życie weryfikuje takie bezgraniczne zaufanie. Należy zdać sobie sprawę z tego, że sieci handlowe celowo umieszczają promocyjne oferty na półkach, by przykuć wzrok kupującego i sprowokować do wrzucenia produktu do koszyka; Niestety w kasie promocyjna cena „nie wchodzi” kasjerce.
W normalnej sytuacji produkt pomiędzy dziesiątkami innych przechodzi przez kasę i klient zdaje sobie sprawę z tego, że został oszukany po powrocie do domu lub pozostaje w nieświadomości do końca. Polecam wszystkim dokładną analizę paragonów a jeszcze lepiej cen podczas skanowania w kasie sklepu. Najczęściej są to małe kwoty, które trudno zauważyć. A to rabat nie został uwzględniony, a to jest mniejszy niż na etykiecie cenowej na półce w sklepie. Czasem cena nie ma nic wspólnego z etykietą. O ile mówimy tu o różnicach rzędu 1-5 PLN, to przeważnie przemilczymy sprawę i obiecamy sobie, że następnym razem będziemy bardziej czujni. Gorzej jeśli kwota jest wyższa. Wtedy jako klient czujemy się oszukani i słusznie.
Sytuacja z życia wzięta zastana w jednym z mławskich dyskontów opatrzonych logo małego sympatycznego owada. Późnym wieczorem we wtorek 12 marca klient wśród wyprzedażowych towarów znalazł plecak szkolny i zapakował do koszyka. Cena 35,69 PLN po obniżce ze 111. Okazja jakich mało. Zadowolony z pełnym wózkiem podjechał pod kasę i zaczęła się przygoda. Czujnie obserwując skanowane ceny zauważył, że tak wspaniałomyślnie przeceniony plecak będzie go kosztował początkowe 111zł. Zaprotestował, ale pani w kasie stwierdziła, że nic nie może zrobić, bo ma system i tam cena jest stała. Na argument, że nasze prawo handlowe mówi jasno: cena podana na półce sklepowej jest obowiązująca i sprzedawca ma obowiązek sprzedać towar w takiej cenie bez względu na inne okoliczności. Mimo to klient stwierdził, że przecież to nie jest wina kasjerki i na sugestię, że w następnym dniu wszystko będzie załatwione, zgodził się poczekać. Następnego dnia usłyszał, że „informatycy” nie zmienili ceny mimo, że było zgłoszenie, kolejne dni i te same argumenty: na miejscu nie możemy nic zrobić, centralnie sprawa nie jest załatwiona, prosimy o cierpliwość. Klient podał nawet swój numer telefonu, aby ułatwić kontakt. Po dwóch obietnicach, że „jutro rano do Pana zadzwonimy” poczuł się zaniepokojony. W międzyczasie pojawiły obietnice, że „rejonowa” (ktokolwiek to jest) przyjedzie i załatwi sprawę. W sobotę 16 marca klient wieczorem (dając maksymalnie dużo czasu obsłudze) wrócił do sklepu i usłyszał, że cena jest nadal taka sama.
W takim razie to nie jest błąd tylko próba jawnego oszustwa. Polskie prawo nakazuje sprzedaż w cenie oferowanej na półce sklepowej. Sieciowy dyskont grając na zwłokę chce zniechęcić klienta do zakupu. Sprawa jest nadal w toku i będzie konsultowana z Państwową Inspekcją Handlową. Polecam robienie zdjęć etykiet cenowych podczas zakupów, czasem może to zapobiec odchudzaniu naszych portfeli. Obsługa przy okazji wykrycia takiej próby oszustwa zawsze natychmiast usuwa „cenówkę” z półki. Taki obrazek mogę opisać też z autopsji z innego dyskontu. Banany na półce cena 4, 49 zł. Już na wadze – 4,99 zł. Obsługa informuje, że przy kasie będzie korekta. Kasa bierze kwotę z etykiety i odsyła do punktu obsługi klienta. Tam miła pani idzie sprawdzić ceny na półce i okazuje się, że jest 4,99. A więc nie dość, że oszukują, to jeszcze na końcu zrobią z klienta idiotę. Życzymy więc udanych zakupów z głową na karku.
AW
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Represje wobec społeczeństwa w okresie stalinowskim miały inny charakter niż w latach 1944–1948. Ich specyfika polegała na tym, że praktycznie…
Gdyby nie swoiste poczucie humoru naszego nieomylnego i wesołego burmistrza Sławomira zapewne jeszcze wiele lat płynących wartko jak struga Seracza…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
jestem już bardzo dobrze przez personel poznany jako awanturnik i ze mną numerów nie próbują robić i ja ostentacyjnie po odejściu od kasy aby nie blokować jej na boku od razu sprawdzam paragon a jak by co było nie tak to jak ryknę na całą stodołę słychać i cichutko aby inny klienci nie zaczęli zaglądać w swe paragony natychmiast mi ukradzione pieniądze zwracają i ja celowo za każdym razem jak ryknę na całą stodołę aby inni klienci nie bali się i też od razu wyraźnie i bardzo głośno od razu cokolwiek to jeśli nie mają pewności powrócili na stragan i upewnili się raz jeszcze a ja często biorę taką cenę promocyjną i przy kasie pokazuję aby inni klienci dokładnie widzieli jak się to skutecznie przekonuje personel i to czyni prawdziwe cuda
Moim zdaniem ten kto nie pracował w handlu to nie wie oczym mówi niech idzie i przepracuje chociaż miesiąc i wtedy porozmawiamy a zrobić zakupy i narzekać bo coś się nie zgadza i drzeć pape przy kasie to każdy głupi umie są telefony do biura obsługi i tam dzwonić trzeba jak coś się nie podoba i to jest moje zdanie jako klienta
To nie do końca tak wygląda; Po pierwsze: od obsługi klienta jest personel sklepu. Po drugie: jakby klient chciał się ze sklepem porozumiewać interaktywnie, to by robił zakupy przez internet; Po trzecie: po coś jest prawo handlowe i jeśli portugalska sieć chce zarabiać na naszym rynku, musi mieć dostosowane „systemy” do tego prawa. Jeśli pojawia się błąd systemowy, to klient nie jest instytucją kredytującą na zasadzie: zapłacę i poczekam aż infolinia mi przyzna rację;
Nigdy już nie zrobię zakupów w biedronce
Biedronka nie będzie za Tobą płakała.
Ktoś kto nigdy nie pracował w takich sklepach nazywa to oszustwem. Otoz drodzy państwo czasami jednego dnia do zmiany jest 1000cen. A ceny te przychodzą rano drukuje się i roznosi. Zanim się je wymieni to i tak obowiązują już te nowe i często zdaza się że ktoś coś kupi zanim ta cena zostanie zmieniona na półce. Tak samo można przeoczyć i nie zdjąć kończącej się promocji ponieważ przeleciec i sprawdzić kilka tysięcy produktów na sklepie i czy dana oferta nadal Obowiązuje też nie jest takie latwe. Można coś pominąć. Po to np. Montowane są czytniki i każdy przed zakupem cenę może sprawdzic
To po co w ogóle ceny ? Skoro można sprawdzić na czytniki? Kierownictwo lub zks to jest wyzwanie, odpowiedzialność.Uwazam jeżeli ktoś decyduje się na stanowisko kierownicze to ma świadomość tego.
Tylko ten ktoś nie zajmuje się tylko cenami on musi usiąść i na kasę, jak trzeba umyć podłogę, przyjąć dostawę, w międzyczasie odebrać milion telefonów i sms od rejonowych, reagować na każdy dzwonek do kasjerki bo klient ma jakiś problem, zrobić zamówienie, szykować zwroty i itd.. Więc proszę mi nie mówić że wie na co się zgadza.!!!!!
A ceny jednego produktu potrafią zmienić się 3 razy dziennie. Więc ja musiałabym cały czas pilnować tylko cen. A druga sprawa to to taka że klient widzi to co chce on nie czyta co pisze na danej cenie wisi pomarańczowa to już jest promocja. Ale często bywają limity na dany produkt lub jest tylko jeden smak ale po co to już doczytać lepiej wydrzec się na sklepie i pokazać jaki ja jestem super…
A ceny dziwnym przypadkiem są pozamieniane miejscami, a opis jest takimi drobnymi literami, a cena tylko z kartą stałego klienta. A przy kasie wychodzi inna cena. A produkt objęty promocją mniej waży niż ten zwykły (i nie piszę o plecaku) itd. itp. Wątpię, że to jest przypadek. Jak przed wojną na bazarze „Nie masz Cwaniaka nad Warszawiaka”
To nie zmienia faktu, że cena z półki jest ceną obowiązującą, zgodnie z polskim prawodawstwem. Jeśli koncern nie radzi sobie z prawem, które obowiązuje w danym kraju, to rozwiązanie jest proste: albo zgodzić się z klientem, albo wyjść z danego kraju. Mnie, jako klienta, naprawdę nie obchodzi to, że „góra” nakazuje Wam (pracownikom) zmienić 1000 etykiet w dziesięć minut. Gadajcie z „górą”, nie ze mną przy kasie. DURA LEX, SED LEX.
Niestety w sklepie z owadem nie można robić zdjęć. Chciałam wysłać koleżance zdjęcie kosmetyku i pani ekspedientka mnie poinformowała, że to zabronione. Pewnie boją się, że łatwiej klientowi będzie udowodnić im oszustwo cenowe.
Pewnie dlatego że etykietę cenową można upamiętnić na zdjęciu 😉 a dany produkt nie… Oto taka mała różnica 🙂
Ja robiłam bez żadnego problemu zdjęcie produktu w Biedronce, obsługa to widziała i nikt słowem nie pisnął, że jest taki zakaz.
Robiąc zakupy w marketach staram się robić tak zakupy, żeby w przybliżeniu wiedzieć ile będę płacić.
Towarów promocyjnych szukam w gazetkach, a nie na półkach.
Jeśli coś mi nie gra, czyli mam za coś płacić więcej, to po prostu każe skasować zakup.
W biedronce nawet z gazetek nie wiadomo które artykuły są jeszcze w promocji, a które już nie, bo okazuje się, że towary z gazetki poniedziałkowej, które miały być w promocji niby do soboty, już w czwartek nie są w promocji.
Druga sprawa, to straszny burdel w tych sklepach, pozastawiane przejście itp. itd. W razie pożaru ludzie nie daliby rady opuścić tego lokalu, po prostu pozabijaliby się.
No cóż, ale z promocji w Biedronce i tak korzystam, tylko z promocji…
Każdy konsument ma prawo fotografować i porównywać ceny produktów w sklepach. Sklepy nie mogą zakazywać takich praktyk, bo w ten sposób narażają się na kary za nieuczciwą praktykę rynkową https://codziennikmlawski.pl/2018/02/23/masz-prawo-zrobic-w-sklepie-zdjecie-i-porownac-ceny/
Ja tam robię zdjęcia i nikomu nic do tego
Sprawdzam paragon za każdym razem. Często niezgodności na paragonów.Zawsze dochodzę zwrotu.
B. jest chyba najgorsza z sieci.
Brak cen na półkach jeżeli są to inne, obsługa nie przeszkolona a kierownictwo zielone.
Przykład z 14 marca, kupuje baterie alkaliczne za 7.99 za opak. przy kupnie 2 opak.
Przy kasie okazuje się że baterie są po 10.99.
Pani wzrusza ramionami i mówi że po tyle są, proszę o wezwanie kierownika.
Przychodzi druga kasjerka a kierownika brak, po kolejnym uproszeniu o kierownika w końcu przychodzi.
Pyta się mnie gdzie są baterie, wskazuje że przy kasie ( zawsze tam są), pani każe skasować po 10.99 razy 2, z czego ma mi oddać 6 zł bo taki był rabat.
Coś w tym dziwnego?
Oczywiście nic, etykieta promocyjna była od lutego do 2 marca, więc 12 dni po terminie wisiala na bateriach.
W taki sposób dużo osób dało się skusić na tańsze baterie, dopiero ja po 12 dniach zwróciłam uwagę.
Po mojej wizycie zdjeto etykiety.
Taram!!
Podzielam opinie o dyskontach B … straszny bałagan w każdym ich sklepie brak cenowek trzeba biegać z każdym produktem do czytnika, na dodatek zdarza się że każdy sklep ma inną cenę danego produktu. Ostatnio kupiłam pojemniki do przechowywania żywności w jednym sklepie były w promocji -50 % a w drugim na wagę i wychodziły drożej niż te pierwsze przed promocją. Jestem bardzo zdegustowana zakupami w tym dyskoncie.
Ooojjjjjj takie dziadostwo A miejsca na parkingu nie można znaleźć
Same BMW Audi Mercedesy ojjjjj jacy biedni ludzie , niema innych sklepów w Mławie i za karę muszą do biedry biedulaski jechać
Dramat