Wigilijny karp, świąteczna tradycja i tępa gilotyna
— 24/12/2018
Gdyby zapytać jakie danie kojarzy się nam z Wigilią, wśród wymienionych i uświęconych tradycją potraw na pewno znajdzie się karp. W pewnym sensie to właśnie karp jest specyficznym elementem przedświątecznych zakupów. Dlaczego specyficznym?
Przede wszystkim ze względu na to, że tradycyjnie kupowaliśmy go żywego. I w wielu domach bywało, że na kilka dni mieliśmy zablokowaną wannę. Taki zakup wiązał się również z koniecznością zabicia karpia domowym sposobem. A choć sprawa jest poważna stało się to wdzięcznym tematem do wielu żartów sytuacyjnych i stąd na przykład wiemy jak zabić karpia suszarką do włosów lub psychologicznie za pomocą kalendarza.
Coraz częściej jednak w sklepach sieciowych nie kupimy już tej ryby żywej. Co innego na bazarach i targowiskach. Tu nadal wedle wyboru możemy kupić karpia żywego lub poprosić sprzedawcę, żeby rybę uśmiercił. W tym roku przez Polskę przetoczyła się głośna sprawa sprzedawcy z targowiska w Krotoszynie, który uśmiercał ryby nie ogłuszone obcinając im głowy podobno tępą gilotyną. Ta wigilijna opowieść nie kończy się zbyt szczęśliwie ani dla karpi ani dla sprzedawcy. Ryby i tak nie żyją, a sprzedawca żyje, ale ma postawiony zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad karpiami.
Warto może przypomnieć trochę historii, jak to się stało, że karp stał się tak wyjątkowo popularny i „wigilijny”. Pojawił się w Polsce około XII wieku i początkowo jego hodowlą zajmowali się cystersi. Pamiętać tu trzeba, że rybie mięso jest uważane za postne. Miało to znaczenie zwłaszcza w średniowieczu, gdy pościło się dużo i często. Początkowo karp nie był kojarzony w jakiś wyjątkowy sposób z Wigilią, był raczej jedną z ryb obok śledzia, szczupaka czy pstrąga. Według niektórych źródeł promotorem i gorącym orędownikiem karpia był peerelowski minister przemysłu i handlu Hilary Minc, który założył nawet w tym celu Państwowe Gospodarstwo Rybne. Tak czy inaczej dziś Polska jest w tej dziedzinie europejskim potentatem, produkujemy ok. 18 tys. ton tej ryby, a prawie 98% produkcji trafia na wigilijny stół.
ZygZak
Chcąc jak najlepiej zabezpieczyć i chronić Twoje dane osobowe zgodnie z przepisami RODO, potrzebna nam jest Twoja zgoda na ewentualne ich przetwarzanie. Informujemy jednocześnie, że publikacja komentarza w portalu "Codziennik Mławski" skutkuje wyrażeniem przez Ciebie takiej zgody. Nigdzie nie przekazujemy Twoich danych (IP) i chronimy je jak najlepiej potrafimy, wykorzystując do tego wszelkie możliwe formy. Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami oraz z Regulaminem Komentowania na portalu Codziennik Mławski
[TUTAJ]