Urlop na żądanie
— 28/06/2020Celem urlopu na żądanie jest zapewnienie pracownikowi możliwości skorzystania z prawa do urlopu bez wcześniejszego uzgadniania jego terminu z pracodawcą….
Szczęśliwie zakończyła się wyborcza kampania. Zniknęły ze sklepowych witryn znajome twarze kandydatów z rękoma dumnie założonymi na piersiach (to taka charakterystyczna poza mławskich kandydatów, wszyscy są dumni, że są kandydatami). Opustoszały kolorowe dotąd słupy i elewacje budynków. Z pocztowych skrzynek nie wysypią się już uśmiechnięte ulotki i nikt nie zerknie na ciebie z leżącej na wycieraczce wyborczej bibuły. Nikt ci nie wyśle sms-a.
I mamy spokój, tym razem aż na pięć lat. Na pięć, bo zbliżające się wybory europejskie i parlamentarne już nie budzą takich emocji i trochę mniej jesteśmy bombardowani troską i miłością, a przynajmniej przez rzadziej widywane twarze.
Kampanii wyborczej zwykle towarzyszą mniej lub bardziej realne obietnice wyborcze. Jakkolwiek by je zwał: programem, planami, zamierzeniami, pomysłem czy paplaniną na wyborczym zebraniu, o której kandydat zapomina już przy wyjściu.Tak się jednak już przyjęło. Trzeba zapowiedzieć czym chce się uszczęśliwić swoją lokalną społeczność, choć wiadomo, że obietnice wyborcze to 80 procent wody a reszta to mławski smog. Od tej reguły są rzecz jasna wyjątki, a właściwie wyjątek.
Wracając do reguły. Najbardziej spektakularna walka wyborcza rozegrała się wśród kandydatów na burmistrza.Przypomnijmy więc sobie sztandarowe pomysły naszych kandydatów. Rozpocznijmy od kandydata, który był najbliżej schwytania urzędującego włodarza za piętę. Cóż więc obiecywał nam Marcin Burchacki? Obiecał miasto z wyobraźnią, jakkolwiek by to hasło rozumieć. Padły też konkrety m.in.: efektywne pozyskiwanie środków z UE, obwodnica zachodnia, 20 km rowerowych ścieżek (miejmy nadzieję, że łączyły by się ze sobą!) odnowienie Zalewu Ruda czy nowoczesną edukację. No i oczywiście deklaracja „500 minus”, czyli obniżenie diet radnym. Trzeba przyznać, że pakiet zamierzeń całkiem spory, podejrzewam, że jedna kadencja to byłoby za mało, żeby je zrealizować.
Z kolei Marek Kiełbiński widział inne priorytety. Deklarował likwidację Straży Miejskiej. Nawet prowadził akcję zbierania podpisów pod taką inicjatywą. Swoją drogą ciekawe co z tymi podpisami się stało? Za jego rządów w Mławie powstałby za rządowe pieniądze tunel pod torami, a konkurencją dla deweloperów miał być program „Mieszkanie plus”. W ferie i wakacje dzieci miałyby zapewnione półkolonie, a teren wokół jeziorko Krajewo za unijne pieniądze zmieniłby swoje oblicze.
Niektóre powyższe punkty chciał też wcielić w życie ostatni z kontrkandydatów Wiesław Moszczyński. Na pierwszym miejscu jego ulotki znalazła się budowa tunelu. Potem lodowisko, sala kina, Zalew Ruda. Z odrębnych pomysłów m.in. „Uliczne Zdroje Wody” i grota solankowa. Zlikwidowałby również Straż Miejską.
Urzędujący burmistrz Kowalewski w ogóle nie zamęczał nas w kampanii wyborczej żadnymi konkretami. Co prawda w radio mówił o tym, że zamierza zaskoczyć mieszkańców tempem pracy i konsekwencją. Tak jak dotychczas będzie budował kolektory sanitarne, drogi i chodniki. Powstaną miejsca w żłobkach i przedszkolach, położy nacisk na rekreację i rozrywkę. I nie zapomni o zrównoważonym rozwoju. Taka forma kampanii była rzeczywiście zastanawiająca. Kto jak kto, ale zasiadający nieprzerwanie od 2006 roku w fotelu burmistrza Kowalewski mógłby zalać kontrkandydatów konkretami. Tego jednak nie uczynił. Dlaczego?
Może dlatego, że doskonale – mam nadzieję – pamięta konkretne obietnice składane w 2006 roku. To wtedy obiecywał ryby w Seraczu, nowoczesne kino, Szlak Turystyczny Wrzesień 1939, monitoring w szkołach, Centrum Obsługi Inwestora, sztuczne lodowisko, czyste chodniki i ulice przez cały rok nie tylko w okolicach ratusza.
Tak, konkrety bywają niebezpieczne. Zwłaszcza te gdzieś napisane. Bo z tych ustnych, zawsze można powiedzieć, że „pan mnie źle zrozumiał”.
Wynik wyborów pokazał, że takie podejście jednak popłaca. Można powiedzieć, że jest najbardziej realistyczne. Jak wygram wybory, to zobaczymy co się da zrobić. Nic nie obiecuję i na pewno słowa dotrzymam. A wyborcy? Sami sobie winni, że zostają sam na sam ze swoimi oczekiwaniami.
ZygZak
Celem urlopu na żądanie jest zapewnienie pracownikowi możliwości skorzystania z prawa do urlopu bez wcześniejszego uzgadniania jego terminu z pracodawcą….
W związku z początkiem jesieni coraz więcej osób będzie narzekało na gorączkę ,przeziębienie dlatego też w dzisiejszy artykuł poświęcony będzie…
W czasach PRL 18 stycznia a w suwerennej Polsce 17, przy mauzoleum znajdującym się obok szosy Szreńskiej, odbywają się uroczystości…
W życiu wielokrotnie stajemy przed różnej wagi wyborami i dylematami i sytuacjami. To nic nowego pod tym słońcem. Klasycznym cytatem…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Nie róbmy z mieszkańców bezwolnych idiotów. Trzy minione kadencje to chyba wystarczający czas na to, żeby ocenić, jak Mława się przez te lata się zmieniła i jak pracuje obecny burmistrz. Skoro już w pierwszej turze ponad połowa wyborców oddała na niego głos, to chyba o czymś świadczy. Nie stawiali chyba tych krzyżyków w ciemno, na chybił trafił. Zresztą podobnie jak to się dzieje w innych samorządach – weźmy chociaż z naszego terenu Strzegowo czy Wieczfnię Kościelną, gdzie tych samych wójtów wybierano ponownie już od wielu kadencji (tylko w Wieczfni w tym roku zrezygnował). To o czymś świadczy. Najwyraźniej dobrze dbają o swoje gminy i mieszkańców, skoro ci wciąż ich wybierali. Obecna dwukadencyjność pozbawia mieszkańców takiego wyboru – moim zdaniem ze szkodą na nich. Nie można już będzie wybrać człowieka od lat sprawdzonego, który może jeszcze wiele dobrego by zrobił.
Czy to prawda,że pod lasem budują spalarnie śmieci?
Słychać, że jeden z naszych rajców ma otrzymać stołek po Rakowskim w PSL-owskim ZUW.
Czyżby w nagrodę Kielbinski, by awansował, tylko, zeby tam nie zasypial.
Kielbinski to zasługuje na stanowisko STAROSTY.
„Trzeba zapowiedzieć czym chce się uszczęśliwić swoją lokalną społeczność, choć wiadomo, że obietnice wyborcze to 80 procent wody a reszta to mławski smog.” Trafny artykuł. Wspaniały opis rzeczywistości, można jeszcze dodać i park bez drzew.
Lokalna Żoliborska Grupa Rekonstrukcji Historycznej Sanacji, ułożyła się z przedstawicielem deweloperów, zagranicznych koncernów i innych wielkich tego małego świata.
Teraz czas na „wspaniałą” formułę PPP, budowę lokalej spalarenki i inne „cuda” służące niby rozwojowi tej krainy.
Niektórzy, jak wspominałem, już stracili zapał do pracy na rzecz społeczności… No fakt… Bez 2100zl diety nie ma się motywacji… Są jednak osoby, ktore działają nadal i działały wcześniej… Są dzięki temu krytykowane …oskarżane o działanie w pojedynkę, bez porozumienia, o to że są mało obecne… Jednak są, były i będą działać dalej… Dziękuję taki osobom że są… Że działają mimo wielkiej krytyki i przeciwności…
Jakich działaczy masz na myśli?
Ppewnie na myśli ma samwgo SIEBIE, wie ze gdzieś dzwonią ale nie wie w ktorym kościele
Zobaczmy jak ta kadencja przełoży się na realia i polepszenie życia zwykłego obywatela mieszkańca
Świetny artykuł.
Przy okazji warto wspomieć, że jeden z kandydatów sprzedał się i wprowadził swoich wyborców w błąd udając przeciwnika burmistrza.
Andrew, takie jest życie i zawsze trzeba się z tym liczyć.
Ptaszki (i to nie tylko w parku) śpiewały o tym, ze tych dwóch coś knuje.
Zresztą przyjaźń z Cicholską świadczyła o dobrej komitywie.
Dziwią mnie tylko obietnice stołka sekretarza jednemu z kontrkandydatów mimo wielkiej nienawiści do wszystkich członków jego partii. Ta nienawiść była widoczna przed wyborami bardzo dobrze.
Więc w co próbował zagrać nasz włodarz? Bać się bał tego kontrkandydata to wiadomo ale jak mu mógł proponować stołek sekretarza?