Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Wiesława Grabowska z Mławy jest matką dwójki dzieci, jak wielokrotnie mówi – wspaniałych dzieci. Jedno z nich, córka Ewelina jest niepełnosprawna, cierpi na porażenie mózgowe. Siłą rzeczy to właśnie o niej głównie opowiada pani Wiesława, zapytana jak to jest w jej przypadku być matką. Ale wielokrotnie, gdy opowiada o starszym synu i kilka lat młodszej córce, to widać jak wewnętrznie się rozpromienia i uśmiecha. Chwilami nawet przez łzy, wywołane wspomnieniami.
Warto wysłuchać jej opowieści, zwłaszcza w tym dniu, kiedy wszyscy pamiętamy i myślimy o swoich mamach. Bo wszystkie nasze mamy są wyjątkowe, dobre i wspaniałe, ale mamy dzieci niepełnosprawnych szczególnie zasługują na takie miano.
Córka urodziła się zdrowa. Otrzymała 10 punktów Apgar. Pierwszego urodziłam syna, po sześciu latach córkę. Wszyscy się cieszyli i byli szczęśliwi. Ze szpitala wyszła jako zdrowe dziecko. Dopiero potem zauważyliśmy że się nie przewraca, nie podnosi rączek do góry, nie płacze. Trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. Był taki duży pokój, kazali nam ją rozebrać. Przyszedł taki profesor tylko spojrzał i powiedział: „państwa córka jest chora na nieuleczalną chorobę – porażenie mózgowe”. To był szok. I ja do tego profesora mówię: „pan to jest głupi i ja to panu udowodnię”. On mnie po głowie pogłaskał i powiedział: „córeczko ja bym chciał, żeby twoje dziecko było zdrowe”. No i jeździliśmy do CZD, bo trzeba było się otrząsnąć i wziąć się za robotę.
Rozpoczęliśmy rehabilitację. Ja pracowałam w banku. Jak córka się urodziła musiałam z pracy zrezygnować. Zrobiłam prawo jazdy, kupiliśmy samochód. Jeździłam z nią do Dąbku, na konie, na pływalnię. Chodziłam z nią na gimnastykę. Przychodziła nauczycielka ze szkoły specjalnej uczyć wymowy. I co nas budowało – podczas każdej wizyty w CZD słyszeliśmy – „duży postęp, duży postęp jest”. Córka nie chodziła, słabo mówiła, miała wadę kręgosłupa. W wieku 13 lat przeszła trwającą 12 godzin operację, po której już samodzielnie chodzi. Po operacji nie można jej było wybudzić. Psycholog wtedy doradził, żeby przyszedł ktoś bardzo z nią związany. Wtedy podszedł syn i powiedział: „wstawaj, jedziemy na frytki” i wybudziła się. Teraz córka już dobrze mówi i czyta, to jest rzadkość u takich dzieci. Jak pojedziemy nad jezioro to wszyscy widzą, że córka jest niepełnosprawna. I dziwią się gdy zakłada kapok a potem z ojcem pływa, skacze na główkę i to dzieciak chory.
Człowiek przyzwyczai się, że ma dziecko chore, ale nigdy tego nie zaakceptuje. To jest zawsze taka rana. Na ulicy widzi się zdrowe dziewczyny, to się myśli – moja też byłaby taka.
Być rodzicem chorego dziecka, to jest się do końca życia i do końca życia ma się małe dziecko. Takie dziecko się bardzo kocha. Daje inną radość. Zaskakuje rodziców. Np. siedzimy z mężem i oglądamy telewizor. Córka schodzi z góry i mówi: „może zrobić państwu herbatkę?” Jest taka fajna, uśmiecha się, przychodzi i mówi „kocham cię mamusiu”.
Przy niej to ja nie płaczę, bo ona się zaraz smuci. Pociesza mnie i mówi „nie płacz, ja będę zdrowa i będę wszystko tobie robić”.
Moje największe sukcesy jako matki, to że córka umie czytać, chodzić, jeździć na rowerze, pływać i że dobrze funkcjonuje. Jestem też bardzo dumna z syna. Bardzo dużo pomagają mi mąż i syn. Syn nigdy się nie wstydził, że ma siostrę chorą. Przychodzili do niego koledzy to i ona z nimi była, zabierali ją jak jeździli na dyskotekę i wszędzie.
Pyta pan, czy miałam kiedyś sama urlop. Przez ten cały czas nigdy nie miałam urlopu. Na jakieś wyjazdy zawsze jeździliśmy z synem i córką no i z mężem. Gdyby mi ktoś zaproponował np. tydzień urlopu to nie wiem co ja bym zrobiła. Byłoby bardzo ciężko samej być na urlopie. Tak człowiek się przywiąże, cały czas, trzydzieści lat z dzieciakiem, że sobie nawet nie wyobrażam. Teraz to tylko myślę, żeby miała dużo zdrowia i żeby jak najdłużej żyła, bo to więcej nie potrzeba.
Matka zawsze się martwi. Ja teraz się martwię, żeby syn miał dobrą pracę, żeby zgodnie żył, żeby wnuczki były zdrowe. A o córkę, to żeby aby zdrowa była. A my, to żebyśmy mieli zdrowie. Ja zawsze się śmieję, że muszę do stu lat żyć. Bo jak ja umrę, to co z nią będzie?
Kiedyś poszliśmy na pogrzeb, a ona mówi: „mama, a ty to kiedy umrzesz?” Ja mówię, że jak umrę to mnie wtedy nie będzie. A ona na to „No tak. To ja ci przyjdę, świeczkę zapalę”.
notował: JK
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Mława nie była miastem, które licznie odwiedzały znane osobistości: politycy, wybitni wodzowie, czy królowie. W 1646 r. jeden dzień przebywała…
Wiosenne słońce, świąteczne zajączki, jajka, baranki, kolory żółty i soczyście zielony – to właśnie Wielkanoc. Czas odradzania się przyrody i…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Choć znam doskonale Wiesię i jej rodzinę, mierzymy się z podobnymi problemami, to też się popłakałam. Dzielna, wspaniała mama a miłość po prostu zwycięża wszystko.
no i się popłakałam….
Bycie rodzicem to największy dar…
Piękna, choć smutna opowieść. Znam tą wspaniałą rodzinę. Kiedyś rozmawiałem z synową pani Grabowskiej. Wiem, że nie musi się obawiać, co będzie z jej córką, gdy jej zabraknie. Synowa w pełni przejmie jej obowiązki, ale wiemy, że w wielu rodzinach występuje taka obawa.
Pozdrawiam przesympatyczną rodzinę