Pierwsza z planowanych inwestycji dotyczy rozbudowy istniejącej już w Fermy Drobiu Gospodarstwa Rolnego Syberia Koźlakiewicz Sp. J.
Dla tej inwestycji, polegającej na rozbudowie istniejącej w Bońkowie Kościelnym fermy i zwiększenia obsady z 960 DPJ na 1169,29 DPJ w instalacji do ściółkowego chowu drobiu – brojlera, wójt wydał decyzję ustalającą środowiskowe uwarunkowania do jej realizacji.
Tę decyzję zaskarżyło Stowarzyszenie Czyste Źródła stawiając zarzuty możliwej kolizji planowanej inwestycji z istniejącym pozwoleniem zintegrowanym, pełnym i właściwym składowaniem i zagospodarowaniem obornika kurzego, realnym i rzeczywistym oddziaływaniem skumulowanym i innymi fermami oraz ograniczeniem dostępu Stowarzyszenia do materiałów przed wydaniem decyzji przez wójta.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze dopatrzyło się uchybień zarówno w procedurze administracyjnej, jak i w złożonym przez inwestora raporcie oddziaływania na środowisko. Te administracyjne to brak udokumentowania podania do publicznej wiadomości wszystkich informacji, jakie wójt powinien opublikować prowadząc postępowanie. Raportowi oddziaływania na środowisko zaś SKO wytknął brak racjonalnego wariantu alternatywnego wraz z określeniem jego oddziaływania na środowisko. Ze względu na wyżej stwierdzone wady SKO 18 lipca br. uchyliło decyzję wójta w całości, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy.
Druga decyzja SKO z 20 lipca br. dotyczyła odmownej decyzji wójta, niewyrażającej zgody na ustalenie warunków środowiskowych dla inwestycji polegającej na budowie dwóch chlewni w Gradzanowie Włościańskim. Od tej decyzji odwołali się z kolei inwestorzy – Aldona i Janusz Czarneccy. Wójt gminy Radzanów Andrzej Wójcik swoje rozstrzygnięcie uzasadniał m.in. tym, że choć z analizy raportu wynika, że emisja gazów nie będzie przekraczać norm dopuszczalnych, to nie uchroni to przed uciążliwością zapachową, a z przedłożonego dokumentu nie wynika, że inwestor tą uciążliwość będzie eliminował.
Inwestorzy w odwołaniu zarzucili wójtowi naruszenie kilku przepisów Kodeksu Postępowania Administracyjnego, m.in. wydanie decyzji z pominięciem istotnych dowodów, brak uzasadnienia faktycznego i wskazania przyczyn odmowy wiarygodności złożonych dokumentów, dopuszczenie do udziału w postępowaniu Stowarzyszenia Gradzanowo Zbęskie.
SKO podobnie jak przy wyżej opisanej sprawie uznało, że wójt nie dopełnił obowiązku właściwego udokumentowania publikacji informacji z prowadzonego postępowania. Równocześnie Kolegium podniosło zarzuty w stosunku do złożonego przez inwestorów raportu oddziaływania na środowisko. Te zarzuty to również brak racjonalnego wariantu alternatywnego dla tej inwestycji. Dodatkowo SKO wskazało, że wniosek o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach podpisał jedynie Janusz Czarnecki, choć powinny być podpisy obojga inwestorów, a wójt nie wezwał ich do usunięcia braku formalnego.
Zarówno pierwszą jak i drugą decyzję SKO, każdy kto ma interes prawny może zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Gdy skargi wpłyną, trzeba będzie poczekać na rozstrzygnięcie sądu. Jeżeli nie wpłyną, to wójt ponownie przeprowadzi postępowanie w obu sprawach i ponownie wyda decyzje. A jakie? Czas pokaże.
JK
Ale właśnie dlaczego gminy nie zrobią z tym porządku ,mieszkańcy mogą po protestować i tak upłynie czas a ferma powstanie.
Mieszkańcy powinni docisnąć urząd,aby powstała ustawa o zakazie budowy.
Dlaczego nic z tym nie robią!!!
Moim zdaniem i zapewne wielu mieszkancow jest takie samo,,JUZ DOŚĆ W OKOLICY FERM DROBIU I TERAZ JESZCZE JAKBY TAMTYCH BYŁO ZA MAŁO TO CHLEWNIE!!! Nie ma czym oddychać.Smród dookoła.Wzbogacają sie właściciele twierdząc,że dają pracę…Ile tych ludzi zatrudniają,,Kilkoro na wielotysięczne obsady kurczakow czy świń…Chlewnie to jeszcze gorszy fetor…Opamiętajcie się w końcu i zadbajcie o LUDZKIE ZDROWIE!
Smród jest i od mniejszych gospodarzy ,wyworzą obornik blisko szosy i to w dodatku z kurników,jakoś nikomu nie przeszkadza pewnie pachnie,najpierw sami niech nie trują środowiska,a oceniają innych.
Nie porównuj smrodu z obornika od małego gospodarza ze smrodem z wielkopowierzchniowej fermy świń czy drobiu. Podczas wywozu gnojowicy smród jest nie do opisania , a jak jaśnie pan hodowca ma mało pola do wywozu to wywozi po kilka razy na tydzień, tak że dławiący smród czuć w promieniu 4 kilometrów. Dopóki rządzący nie wprowadzą ustawy antyodorowej to tacy w du@e panowie rolnicy będą truć wszystkich i wszystko bez nijakich ograniczeń. Ludzieeeee protestujcie jak najwięcej , wielkopowierzchniowe fermy powinny być zlokalizowane conajmniej około 3-4 km od zwartej zabudowy , a rolnicy prowadzący te przybytki powinni mieć odpowiednią ilość użytków rolnych na których mogą zagospodarować powstałe odchody zwierzęce
Trzeba jeszcze dodać, ze mali gospodarze w swoim oborniku nie mają padliny, a w oborniku z ferm są padłe kurczaki, prosiaki, zbuki i diabli wiedzą co jeszcze, z kurzego obornika z dużych ferm jedzie niesamowicie padliną, ale tu nie chodzi tylko o obornik.
Z ferm przemysłowych cuchnie niesamowicie. Latem nie można w pobliskich domostwach otworzyć okna, nie można wyjść na dwór i odpocząć na świeżym powietrzu, bo to nie jest świeże powietrze. To jest po prostu masakra mieszkać w rejonie, gdzie na około są fermy. Wiatr niesie ten smród na dość duże odległości.