Wczoraj piąty raz, w sposób zorganizowany, wdzięczne foczki i przystojne morsy zanurzyły się i co ważne – wynurzyły w komplecie z zimnej wody, w tym roku zalewu Ruda (nie mylić z Zimną Wodą, ta geograficznie jest trochę dalej na północ).

Tegoroczny luty rozpieszcza nas wcale nie zimowymi temperaturami, więc to morsowanie może nie było tak widowiskowe jak ubiegłymi laty, kiedy to w jeziorze trzeba było wykuwać przerębel. Brrrr!
Widowiskowe czy nie, dla ciepłolubnego mieszczucha sama myśl o rozebraniu się o tej porze roku do kąpielówek i zanurzeniu ciała w cieczy, która ma zupełnie odmienną temperaturę, niż ta parująca, którą zwykle napuszczam do wanny, powoduje dreszczyk.

Szok termiczny nieco złagodził widok morsów bosych, odzianych jednak w strój królika, tygryska czy dinozaura. Może pewien gatunek morsów jest też ciepłolubny? Ponad setka pasjonatów zimnej kąpieli hartowała wczoraj swoje ciało. Większość z Mławy, ale przyjechali też goście z innych miast.

Jak twierdzą morsy regularne zażywanie kąpieli w przeręblu może mieć zbawienny wpływ na zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne człowieka. W celu uniknięcia wyziębienia organizm mobilizuje wtedy siły odpornościowe i systemy: immunologiczny, nerwowy i hormonalny.
Morsowanie nie tylko zwiększa tolerancję na niskie temperatury, ale powoduje też wydzielanie w organizmie substancji odpowiedzialnych za odczuwanie przyjemności, popularnie zwanych hormonami szczęścia. Rzeczywiście, ci,  którzy wychodzili z wody wyglądali na szczęśliwych.

Tak sobie pomyślałem – nie wiem jak w innych miastach, ale przynajmniej część mławian do morsowania przygotowywało się już w miesiącach letnich i to wcale nie z własnej woli. Działo się tak na skutek kłopotów finansowych spółdzielni mieszkaniowej Zacisze, której niektóre bloki zostały pozbawione ciepłej wody na kilka miesięcy.

Nie tak dawno modna była akcja Ice Bucket Challenge polegająca na wylewaniu kubła wody z lodem na głowę. Jeżeli nie zetknęliście się z tym, to nie wchodząc zbytnio w szczegóły wyjaśniam, że amerykańskiemu pomysłodawcy chodziło o akcję charytatywną na rzecz chorych na stwardnienie zanikowe boczne (ALS), a objawiała się ona wylaniem wybranej osobie wiadra zimnej wody na głowę.

Ta technika, choć nie pod tą nazwą znana jest, można rzecz od wieków również w Polsce. Nie darmo mówi się „wylać kubeł zimnej wody na głowę”.

Taki kubeł zimnej wody w Mławie wylała ostatnio PKP na głowę mieszkańców zatorza, ale też burmistrza naszego miasta, zamykając przejazd kolejowy na ulicy Kościuszki.

Jak widać osób przygotowanych do morsowania w Mławie jest więc dużo więcej niż setka, tylko czy wszystkie są szczęśliwe?

Zyg Zak