Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Mławie zaczął organizować w dniu 21 stycznia 1945 roku porucznik Franciszek Gęgała, pełniąc funkcję zastępcy kierownika urzędu. Gęgała pochodził z lubelskiego. Do Mławy przyjechał prawdopodobnie wraz z przedstawicielami KC PPR: Wacławem Niećką i Józefem „ Siłą „ Sobierajskim, którzy otrzymali zadanie utworzenia w Mławie Polskiej Partii Robotniczej. Szefem urzędu został mianowany Romuald Pomorski, oddelegowany do resortu z 2 Armii Wojska Polskiego. Według innych źródeł pierwszym szefem był Władysław Dankowski.
Według informacji uzyskanych od mławian, zajmujących różne ważne funkcje w mieście w 1945 roku, pierwszym szefem urzędu był Pomorski a kolejnym Zdzisław Zabawa. Po nim był Górecki. Z dużym prawdopodobieństwem nie popełnienia błędu, można przyjąć, że Władysław Dankowski otrzymał rozkaz objęcia stanowiska szefa PUBP w Mławie, ale z pewnych względów do miejsca przeznaczenia nie dotarł. Dlatego pierwszy przybył do Mławy zastępca Gęgała. Potem skierowanie do Mławy otrzymał Pomorski, a po nim Zabawa, a w aktach ciągle figurował Dankowski. Pomorski w Mławie urzędował tylko do marca 1945 roku a od 26 tego miesiąca pełnił już obowiązki kierownika urzędu w Garwolinie. Zabawa został z Mławy przeniesiony do Makowa Mazowieckiego pod koniec czerwca 1945 roku.
Pierwszymi pracownikami urzędu byli młodzi komuniści. Wszyscy wstąpili do PPR tuż po jej utworzeniu i byli zdeklarowanym zwolennikami nowej władzy. Działalność mławskiego UB, jako doradca nadzorował major NKWD – Paweł Jaguszow, praktycznie kierujący w pierwszym okresie jego działalnością. Doradcy ci, zwani popularnie „sowietnikami” byli na każdym szczeblu struktur resortu bezpieczeństwa. To oni byli głównym motorem działań terrorystycznych wymierzonych w Polaków. Na szczeblu powiatu funkcjonowali jeszcze w początkach 1947 roku, potem byli stopniowo wycofywani.
Początkowo urząd zajmował dom Gosika, przedwojennego komornika znajdujący się przy ulicy Sienkiewicza 8. Potem został przeniesiony do budynku przedwojennego banku spółdzielczego przy ulicy Reymonta 2. Tam też znajdował się areszt tymczasowy, umieszczony w obszernych piwnicach.
W pierwszym okresie organizowania mławskiego UB do pracy w nim zgłaszali się przedwojenni komuniści ale także ludowcy, głównie konspiracyjni żołnierze Batalionów Chłopskich. Zarówno jedni jak i drudzy dość szybko zorientowali się, że decydujący głos w sprawach bezpieczeństwa mają enkawudziści a rola miejscowego urzędu sprowadzała się do funkcji pomocniczej. Do końca wojny, do czasu gdy nie zostały zlikwidowane wojskowe komendantury, a nawet jeszcze do 1947 roku Sowieci dominowali w aresztowaniach członków rodzącego się podziemia antykomunistycznego i terroryzowaniu społeczeństwa polskiego.
Następnie zaczęli napływać ludzie z tzw. marginesu społecznego, ze wsi i zwykli cwaniacy, karierowicze, których często kusiły lepsze zarobki, przydział prowiantu i często poczucie bezkarności, którą nieformalnie gwarantował resort. Prawdopodobnie dla niektórych z nich ważna była przynależność do aparatu represji, w którym mogli wyładowywać ukryte krzywdy z przeszłości, zadawnione kompleksy i frustracje, mieć poczucie wyższości wobec zwykłych ludzi. Byli też w urzędzie ludzie znani z kryminalnej przeszłości i zwykły margines społeczny. Podobna opinia o funkcjonariuszach urzędu bezpieczeństwa w Pułtusku zawarta jest w sprawozdaniu sytuacyjnym Konstantego Kociszewskiego” Górki”, za okres sprawozdawczy od 1 VII do 20 VIII 1945 r. z września 1945 r. „Ludzie z B.P. należą do najgorszych szumowin społeczeństwa. Komendant B.P. [Stanisław]Sternik wyłudzał od aresztowanych lub ich rodzin łapówki, zdeprawował ( sic! ) – zdefraudował) 70 tysięcy zł za co został zwolniony z zajmowanego stanowiska. Na terenie Serocka na powracającego z Warszawy gospodarza napada Komendant B.P. i żąda podwody albo okupu w wysokości 300 zł”.
W latach 1945 -1956 siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Mławie
Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego nie cieszył się dobrą opinią wśród Mławian i był traktowany nie jako instytucja zapewniająca im bezpieczeństwo, ale jako aparat terroru, samowoli i wulgarnego traktowania ludzi przez funkcjonariuszy. Problemy jego pracowników i funkcjonowanie samego urzędu znalazły odbicie w zachowanych protokółach komórki, a potem koła PPR, funkcjonujących tam przynajmniej od połowy 1945 roku. Niestety zachowały się tylko protokoły tylko od 1946 roku. Wcale nie jest wykluczone, że zebrania partyjne przez cały 1945 roku nie były protokółowane. Z zachowanych dokumentów można zorientować się jakie problemy istniały wewnątrz powiatowego urzędu bezpieczeństwa. Materiały te są o tyle cenne, że nie były przeznaczone do szerszej wiadomości, więc wypowiedzi mogły być względnie szczere, bo wypowiadane spontanicznie, we własnym gronie, często pod wpływem emocji. Można też przyjąć założenie, że podobne problemy zaistniały w urzędzie rok wcześniej.
Notoryczne nadużywanie alkoholu, brak dyscypliny, donosicielstwo
Podstawowym problemem, który przewijał się w prawie każdym protokole, było notoryczne pijaństwo pracowników urzędu, będących zarówno na służbie w budynku urzędu, jak również na terenie miasta, a także na akcjach terenowych. Problem ten dotyczył zarówno szeregowych pracowników jak też kadry kierowniczej, nie wykluczając szefów. Wiązał się z tym brak dyscypliny i podkopywanie wzajemnych pozycji poprzez donosicielstwo do instancji zwierzchnich. Na posiedzeniu komórki PPR przy mławskim UB, które odbyło się 31 stycznia 1946 roku Roman Święcicki – szef urzędu tak określił działalność urzędu „my jako pracownicy UB nie wywiązujemy się z powierzonych nam zadań i kompromitujemy się w niektórych występkach przed reakcją[za] brak dyscypliny”. W jego ocenie taki stan rzeczy wynikał z tego, że donoszono na jego działalność do instancji wyższej, co zakomunikował zebranym, twierdząc „ …iż do Woj. Urz. Bezpieczeństwa wpłynął list w którym było, iż jako Kierownik Urzędu jest stale pijany na mieście a pracownicy są głodni i nie ma co jeść”. Zarzut postawiony w liście był poważny i dla szefa niebezpieczny, ponieważ przedstawiał fatalny obraz funkcjonowania urzędu. Szef jest pijany a pracownicy głodni, czyli nikt nie kieruje urzędem a pracownicy są niezadowoleni. W liście podkreślono, że Święcicki był stale pijany. Trudno w takich warunkach mówić o prawidłowym funkcjonowaniu urzędu, mającego zwalczać przeciwników „ludowej„ władzy, którym było zbrojne podziemie antykomunistyczne i opozycja legalna – Polskie Stronnictwo Ludowe. Przytoczony fragment listu był bez wątpienia efektem konfliktu jaki istniał w mławskim urzędzie bezpieczeństwa, między szefem a grupą funkcjonariuszy, inspirowanych, jak się później okaże, przez zastępcę szefa – Stanisława Wiórkowskiego.
W dalszej części protokołu, w wolnych wnioskach część funkcjonariuszy usprawiedliwiała się z pijaństwa i burd jakie miały miejsce z ich udziałem. Problem burd i pijaństwa musiał istnieć już od dawna, ponieważ, jak zostało zapisane w dalszej części protokołu „ co do tych awantur i pijaństwa towarzysze zostali upomieni, iż więcej takie burdy i niedomagania powtarzać się nie będą”. Jak zwykle w takich sytuacjach organizacja podjęła jednogłośnie stosowną uchwałę „ że pracownikom U.B. na służbie nie wolno pić wódki i upijać się” dodając w dalszej części protokołu, że „ list wysłany do Woj. Urz. Bezp. przeciw tow. Święcickiemu jest podstępem i nieprawdziwością(sic!)”. Trwający konflikt załatwiono uchwałą, nie próbując nawet dociec jego przyczyny. Problem pijaństwa nie był czymś nowym i zdawano sobie sprawę, że nie da się go zlikwidować, ale trzeba było podkreślić, że czynione są jakieś działania do jego zlikwidowania. Podjęto jedynie uchwałę, którą traktowano instrumentalnie. Pijaństwo w urzędach było zjawiskiem powszechnym. Podobne sytuacje miału miejsce w innych rejonach Polski. W powiecie zawierciańskim w województwie katowickim do pijanych i awanturujących się funkcjonariuszy UB często wzywano milicjantów. Spotykali się oni z „ pełnym lekceważenia i urągającym godności zachowaniem pijanych ubeków„. W Brzozowie w województwie rzeszowskim pijany funkcjonariusz, chorąży Chrzan „ awanturował się z prowadzącym go milicjantem, wyzywał go od faszystów i próbował zmusić go do wejścia do stawu z wodą. Usiłował też rozbroić milicjanta i po pobiciu go uciekł do pobliskiego domu. Tam wszczął awanturę z mieszkańcami i zaczął dusić żonę gospodarza, któremu udało się wyprowadzić go ponownie na drogę, i z milicjantem (…) doprowadzić na posterunek MO”.
Pijaństwo wśród funkcjonariuszy było problemem poważnym, choćby dlatego, że wiązało się z brakiem dyscypliny, możliwością ujawniania zamiarów przeciwnikom, brakiem właściwych działań i stwarzaniem zagrożeń dla ludności cywilnej i tak nastawionej wrogo do urzędu. Sprawy te przedstawiał szef urzędu Święcicki w obecności I sekretarza Komitetu Powiatowego Tomasza Krzykalskiego, na zebraniu koła partyjnego 2 kwietnia 1946 roku, wyjaśniając „ iż wszystkie rozkazy powinny być wykonywane w myśl regulaminu wojskowego, potępiając pijaństwo, które przynosi złe następstwa i wielką ujmę dla naszego Urzędu”. Nadużywanie alkoholu jest niebezpieczne, dlatego, że „ dajemy olbrzymie atuty wrogiemu wywiadowi, który operuje na naszych terenach” – kończył swój wywód szef mławskiego UB. Kontynuując ten wątek stwierdził dalej, że dochodzi do kompromitujących zdarzeń „ Jak wynika z ostatnich wydarzeń w związku z zajściami pomiędzy pracownikami U.B. i MO w formie antagonizmu wynikającego na tle pijaństwa. Nie prawdziwa była jego konstatacja, że główną przyczyną był alkohol wypijany w nadmiarze, ale oprócz traktowania milicji jako wykonawców rozkazów wydawanych przez UB, także działalność sowieckich służb specjalnych i ścisłe podporządkowanie polskiego UB, dokonywanie częstych grabieży mienia przez enkawudzistów, w trakcie których milicja broniła mieszkańców, było przyczyną wrogości.
Kolejnym problemem, który będzie przewijać się epod różnymi postaciami pracy funkcjonariuszy urzędu będzie złodziejstwo panujące wśród ubowców – tak podsumował na koniec swego wystąpienia Święcicki. W protokole zanotowano jego wystąpienie w ten sposób „ Kierownik U.B. tow. Święcicki napiętnował sprawy kradzieży mienia państwowego przez prac. U.B. jak: płaszczy, perelin itd.”. Już te zarzuty, będące w rzeczywistości przestępstwami w znaczeniu prawa, wtedy być może inaczej traktowane, wystawiały niezbyt pochlebną opinię urzędowi bezpieczeństwa. Z zapewnieniem bezpieczeństwa społeczeństwu niewiele miały wspólnego a naprawdę same były zagrożeniem dla zwykłych uczciwych ludzi.
Wiele problemów natury ideologicznej bądź politycznej pracownicy mławskiej bezpieki nie potrafili zrozumieć i zastosować w politycznych rozwiązaniach. Na co dzień zajmowali się ujawnianiem różnego rodzaju nieprawidłowości, które prezentowali w wolnych wnioskach na zebraniach organizacji partyjnej. Powodowały one wzajemną rywalizacje, kłótnie, zazdrość i tworzenie zwalczających się grupek i koterii. Towarzyszka Wronowska stwierdziła, że więźniowie w celach palą ogniska i otrzymała odpowiedź, że palą tylko lampki i piszą coś na ścianach. Funkcjonariusz Giersz zarzucił Gorzkowskiemu, że nie nadaje się na zaopatrzeniowca, ponieważ prowiant przez niego sprowadzany ginie. Postawił więc wniosek o zmianę na stanowisku zaopatrzeniowca. Zarzucił również Frankowskiemu, że sprzedaje benzynę w Warszawie. Obaj posądzeni tłumaczyli się następująco: Gorzkiewicz stwierdził, że nie odpowiada za rzeczy niedostarczone. Frankowski, przyjąwszy agresywną postawę, powiedział, że zarzut sprzedaży benzyny trzeba udowodnić, w przeciwnym wypadku zażąda postawienia oszczercy przed sądem partyjnym. Obie te sprawy znalazły wyjaśnienie na kolejnym zebraniu.
Wzajemne oskarżenia o nadużycia i malwersacje nie były czymś wyjątkowym, a przeciwnie stały się zjawiskiem nagminnym i trudnym do opanowania i wykorzenienia. Powodowały niezdrową atmosferę wśród załogi instytucji, która miała za zadanie walczyć z wszelkiego rodzaju nadużyciami, realizować zadania zmierzające do powstania ustroju sprawiedliwości społecznej, w którym tego rodzaju zjawiska nie będą w przyszłości miały miejsca. Tymczasem zbliżał się termin referendum, w którym zarówno UB jak i MO, w planach władz pepeerowskich miały do spełnienia istotną rolę. Należało więc skupić uwagę na dyscyplinowaniu funkcjonariuszy obu służb, aby priorytetem nie były wzajemne oskarżenia i wewnętrzne spory a przygotowania do ważnego zadania. Na kolejnym zebraniu, które odbyło się 4 kwietnia 1946 roku główny wysiłek skoncentrowano na zagadnieniu współpracy. Wytypowani towarzysze apelowali o zacieśnienie współdziałania między MO i UB. Celem strategicznym miała być budowa socjalizmu. Towarzysz Wiórkowski podkreślił „ szczególną konieczność – M.O. i U.B.P. i rozumieniu się, że to jest nasz cel wspólny, chodząc w jednym mundurze powinni być koledzy, podkreślając, że nie wolno nam się sprzeczać, tam gdzie widzi nas społeczeństwo. Bo gorzej zrobi sianiem złej opinii dla urzędu U.B.P. i M.O., jakby uciekł do bandy” . Inny przedstawiciel Komitetu Powiatowego PPR tłumaczył zebranym, że „…dawniej góra z UBP nie doceniała tej wspólnej pracy przez to były te tarcia. Obecnie dowództwo obu urzędów mają te zrozumienie i dlatego to idzie ku lepszemu”. Aby omawianą współpracę zrealizować w praktyce zaproponowano wspólne patrole kontrolujące głównie tych, którzy piją wódkę z cywilami w budkach na mieście. Atmosfera przed referendum wyraźnie stawała się napięta i aparat partyjny gorączkowo szukał sposobu, aby zdyscyplinować funkcjonariuszy UB i MO. Tylko dyscyplina mogła zapewnić sukces w działaniu polegającym na nakłonieniu i straszeniu opornych oraz dokonaniu w ostatecznym rachunku fałszerstwa. Lęk przed ekscesami funkcjonariuszy oraz niepewność co do skuteczności akcji propagandowych spowodowały, że zaczęto używać niezbyt trafnych porównań. Konflikty między milicjantami a ubowcami okazały się większym przestępstwem niż dezercja do antykomunistycznego oddziału leśnego. Próbowano więc zadbać, aby społeczeństwu przedstawić siłę „zbrojnego ramienia”, które mogło i powinno być gwarantem utrzymania porządku, strachu i niechęci do głosowania na przeciwników władzy ludowej–opozycyjne PSL. Jak wielką wagę przywiązywały władze partyjne do mobilizowania UB świadczył fakt, że spotkania partyjne odbywały się w siedzibie komitetu powiatowego z udziałem sojuszniczych przedstawicieli Polskiej Partii Socjalistycznej i osób bezpartyjnych. Zapewne były to osoby zaufane i popierające działania PPR. W stwierdzeniach dyskutantów pojawiały się obawy, że po spożyciu nadmiernej ilości alkoholu pracownicy UB mogą zdradzać zamiary i działania wobec opozycji. Stąd wspólne patrole kontrolujące drewniane budki usytuowane w centrum miasta. Metoda prosta i zapewne wielokrotnie wcześniej sprawdzana.
Rywalizacja o stanowisko szefa urzędu
Od początku funkcjonowania Święcickiego jako szefa urzędu, zaczynała nabierać ostrości podjazdowa walka pomiędzy szefem urzędu i jego podwładnymi. Kształtować zaczęły się dwie zwalczające się koterie. Głównym przeciwnikiem Święcickiego był jego zastępca Stanisław Wiórkowski i grupa popierających go pracowników. Na pewno wchodziła w jej skład kadrowa Wronowska. W sytuacjach krytycznych, ta niezbyt stabilna koteria redukowała się tylko do tych dwóch osób. Decydujące starcie przeciwników nastąpiło na posiedzeniu koła PPR 20 lipca 1946 roku. Wcześniej, na skutek donosów przesyłanych na Święcickiego przez zastępcę do instancji PPR przy Wojewódzkim Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego, mławskie koło PPR musiało złożyć sprawozdanie z działalności. W sprawozdaniu tym datowanym na 17 lipca 1946 roku nie przedstawiono organizacji PPR w złym świetle, jak również działalności tutejszego urzędu. Pośrednio dano do zrozumienia, że urząd nie jest dobrze kierowany. W punkcie drugim padło takie stwierdzenie „członkowie naszej partii, przeważnie są to ludzie młodzi, wstąpili do Partii niedawno, nie zdając sobie sprawy co to jest Partia ? (…) Obecnie gdy przystąpiono do pracy uświadamiającej, wytyczając drogę naszej partii, linię jaką nasza partia ma iść, na jakich podstawach opierać się pomiędzy członkami naszego koła większość nie może tego zrozumieć”. Trudno zatem się dziwić, że podpisując sprawozdanie, Marian Kofman – zastępca sekretarza mławskiego koła stwierdził w punkcie trzecim, dotyczącym oceny zachowania „Dyscypliny zawodowej i partyjnej to nie dotrzymują wszyscy (…) Towarzysze naszej partii wręcz dopuszczają się gorszych świństw, aniżeli pracownicy bezpartyjni. Nieraz towarzysza naszego koła trzeba by oddać pod sąd do ukarania po linii Ministerstwa Bezpieczeństwa, lecz jako członkowie stawia się ich przed koło partyjne do osądzenia. Trudno tu wiec doszukać się dobrej opinii o pracownikach urzędu, za których pracę odpowiadał szef, tym bardziej, że większość z nich nie była wykształcona i nie wyrobiona ideologicznie. Kofman pisząc o nieprawidłowościach członków partii automatycznie, choć pośrednio krytykował Święcickiego. Choć sam należał do najbardziej twardogłowych peperowców i brutalnych pracowników mławskiej bezpieki, to w tym sprawozdaniu napisał prawdę, która pogrążała szefa urzędu. Był wiec na pewno zwolennikiem zastępcy, człowieka o podobnym charakterze i zapatrywaniach na rolę i metody działania UB.
Do decydującego starcia doszło na posiedzeniu koła PPR 20 lipca 1946 roku. Po odczytaniu protokołu z partyjnego zebrania przy WUBP rozpoczęła się dyskusja, na początku której jeden z zebranych zakomunikował publicznie, że Święcicki odchodzi ze stanowiska z dniem 23 lipca 1946 roku. Po tym oświadczeniu następuje, zaplanowana wcześniej, akcja chwalenia szefa. Prawie wszyscy zebrani przyłączają się do pochwał, które w protokole zostały tak zapisane „ zebrani towarzysze jednogłośnie wypowiadają się, że szef jest pracowity i zrobił dużo dobrego w tut. Urzędzie”. Aby wzmocnić wrażenie że wszyscy są za pozostawieniem Święcickiego na dotychczasowym stanowisku Bernatowski – sekretarz komórki, organizuje plebiscyt, stawiając zebranym pytania na które głośno odpowiadają, oczywiście chwaląc szefa. Powodują tym samym nacisk na jego przeciwników, którzy nie zabierają głosu. Tu trzeba podkreślić, że na zebraniu nie był obecny Wiórkowski. Pytania zadane uczestnikom zebrania: W jakim stanie był urząd do przybycia szefa Święcickiego?, co zrobił do dnia dzisiejszego w sprawie reorganizacji ?, w sprawie samej pracy szefa?. Na tak sformułowane pytania zebrani mogli odpowiedzieć tylko pozytywnie, tym bardziej, że atmosfera była sztucznie podgrzana i nastawiona przychylnie do odchodzącego, skrzywdzonego szefa. Odpowiedzi były proste, zrozumiałe dla wszystkich ale mało konkretne. Cóż bowiem znaczy odpowiedź na pierwsze pytanie, że „postawił urząd na nogi i z każdą chwilą dochodzi do należytego poziomu”. Również banalne są odpowiedzi na dwa pozostałe pytania : „ usunął elementy które szkodziły dla opinii Bezpieczeństwa. Następnie wszelkie brudy jakie znajdowały się w Urzędzie” Jak pracował szef „Gospodarka naszego Urzędu jest doprowadzona do porządku. Szef pracuje dzień i noc jeśli wymaga tego potrzeba nie zważa na żadne przeszkody i niebezpieczeństwa ze strony wrogiej”. Obrona Święcickiego miała na celu pokazanie negatywnych działań jego przeciwnika – Wiórkowskiego. Jest on przedstawiony w złym świetle. Sekretarz Bernatowski zarzucił zastępcy, że postponuje pracowników i donosi na nich do władz zwierzchnich, nie zawsze słusznie. Inni krytykowali Wiórkowskiego za to ,że „ będąc na operacji jako d –ca grupy operacyjnej w Zieluniu, dopuszczał się świństw, a mianowicie: ludzie od dwóch dni byli głodni w terenie, a on siedział u kochanki swojej nie troszcząc się o ludzi”. Ciekawym stwierdzeniem, dającym opinię o działalności mławskiego UB jest odpowiedź sekretarza komórki PPR dotycząca działalności szefa w okresie referendum. Na własne pytanie co szef zrobił w okresie referendum opowiedział ” W sprawie Referendum wydał wszystkie siły i poświęcił się różnym niewygodom, jeździł po obwodach, sprawdzał dniami i nocami, aby wynik Referendum był korzystny. W sprawie opinii wszystkich przedsiębiorstw( sic!) za tego szefa ludność poczuła sympatię do U.B., a nie jak za poprzednich szefów nazywano Urząd Bezpieczeństwa >bandytami< i >gestapem<, te rzeczy za bytności szefa miejsca nie mają”. Z odpowiedzi wyprowadzić można wniosek, że Święcicki będąc dobrym ubowcem, włożył wiele wysiłku aby dopilnować fałszowania wyników referendum. Oczywiście osiągnął wyznaczony cel – sfałszowanie wyników przebiegało sprawnie i bez zakłóceń. Z dalszej części wypowiedzi rysuje się jasny portret miejscowej bezpieki: ci którzy mieli walczyć z podziemiem antykomunistycznym, uznawanym przez siebie bandami, sami byli w oczach społeczeństwa odbierani jako bandyci. Porównanie ubeckiej działalności do Gestapo nasuwa najgorsze skojarzenia z niedawnym okresem okupacji niemieckiej i jest synonimem działalności zbrodniczej. Taka opinia o pracy i funkcjonowaniu urzędu musiała być powszechna w określonym kręgach, skoro użyli go sami funkcjonariusze na zebraniu wewnętrznym, na określenie niezbyt dobrego okresu, który minął.
Na zakończenie działań broniących Święcickiego towarzysz Spłocharski wzniósł okrzyk wzywający do wypowiedzenia się za pozostawieniem szefa na stanowisku. Ta spektakularna akcja zakończyła się tajnym głosowaniem, w którym za było 26 głosów, przeciw jeden. Udział w głosowaniu wzięło 27 osób. Po tym zdecydowanym zwycięstwie zwolenników szefa, ktoś z sali zgłosił wniosek o wyrzuceniu Wiórkowskiego i Wronowską z urzędu, których określono jako siejących ferment. Wszyscy, oprócz zainteresowanej głosowali za wnioskiem.
Burzliwe zebranie partyjne było miejscem wyładowania żalów i wzajemnych pretensji a równocześnie rozładowaniem atmosfery napiętej do ostatecznych granic. Była ona spowodowana różnymi nieprawidłowościami, które wykorzystali dwaj antagoniści: szef urzędu Święcicki i jego zastępca Wiórkowski. Spektakularna akcja zastraszania przeciwników szefa, kierowana przez Bentkowskiego, przyniosła doskonałe rezultaty. Prawie wszyscy głosowali za Święcickim i byli przeciwko Wiórkowskiemu. Pomimo że szef uzyskał poparcie organizacji partyjnej, nie utrzymał się na stanowisku. Od 23 lipca został zawieszony w pełnieniu funkcji a od 15 sierpnia oficjalnie zwolniony ze stanowiska. Po zawieszeniu Święcickiego obowiązki szefa pełnił Czesław Majewski prawdopodobnie do końca 1947 roku, by oficjalnie stanowisko szefa objąć od 1 stycznia 1948 roku, które zachował do 31 sierpnia 1950 roku. Równocześnie nie osiągnął swojego celu Stanisław Wiórkowski, mając słabe poparcie wśród partyjnych pracowników urzędu, nie mógł czynić dalszych starań o zajęcie stanowiska po Święcickim. Jego metodą działania było donosicielstwo. Konflikt dla obu antagonistów był więc porażką. Pokazał pewien fragment funkcjonowania mławskiej bezpieki: permanentne skłócenie funkcjonariuszy, kadry kierowniczej, naganny stosunek przełożonych do podwładnych i wykorzystywanie ich we wzajemnych rozgrywkach personalnych. Nie był to dobry obraz, a wręcz przeciwnie, w oczach mieszkańców przypominał czasy okupacji niemieckiej.
O Mławie w dawnych czasach… Czytaj więcej…
dr Leszek Arent
Urodzony w Mławie i związany z Mławą. Absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, wieloletni pracownik i dyrektor Muzeum Ziemi Zawkrzeńskiej. Członek Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Mławskiej, mławskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego, Rady Społeczno-Naukowej Stacji Naukowej im. prof. Stanisława Herbsta, zarządu Fundacji im. Korzybskich w Mławie, Mazowieckiego Oddziału Stowarzyszenia Muzealników Polskich, zarządu Mazowiecko-Podlaskiego Towarzystwa Naukowego z siedzibą w Warszawie. Zasiada w Kapitule tytułu Mławian Roku i Nagrody Honorowej im. dr Józefa Ostaszewskiego funkcjonującej przy Stacji Naukowej w Mławie. Jeden z redaktorów „Mławskiej Kroniki Archeologiczno – Numizmatycznej”, pisma społeczno–kulturalnego „Dwutygodnik Mławski”, „Studiów i Materiałów do dziejów Ziemi Zawkrzeńskiej” i rocznika „Ziemia Zawkrzeńska”. Uhonorowany licznymi wyróżnieniami i odznaczeniami m.in. Srebrnym Krzyżem Zasługi RP, medalem „Zasłużony dla Miasta Mławy, honorową odznaką „Zasłużony dla Kultury polskiej”, Złotą Odznaką Polskiego Towarzystwa Numizmatycznego i Złotym Krzyżem Zasługi.
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Z okupacji niemieckiej Stronnictwo Ludowe „Roch” na Mazowszu Północnym wyszło skonsolidowane. Z jednej strony partia i jej zbrojne ramię –…
Prawdą jest przywoływane bardzo często przez burmistrza Kowalewskiego powiedzenie, że Mława jest wyjątkowa. Jest wyjątkowa, tyle, że powiedzmy wprost –…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.