Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Trwają prace gdańskiego pionu śledczego IPN we współpracy z Pomorskim Uniwersytetem Medycznym w Szczecinie, zmierzające do ujawnienia nieznanych miejsc niemieckiej eksterminacji ludności polskiej w czasie II Wojny Światowej.
W dniach od 26 do 31 października br. naczelnik gdańskiego pionu śledczego IPN prokurator Tomasz Jankowski wraz z grupą biegłych i specjalistów z zakresu archeologii i antropologii pod kierunkiem dr hab. Andrzeja Ossowskiego i Piotra Brzezińskiego przeprowadza ekshumacje ofiar niemieckich zbrodni z początku II Wojny Światowej.
Czynności ekshumacyjne prowadzone są w kompleksie leśnym nieopodal miejscowości Białuty, gdzie w lipcu 2019 r. zespół biegłych pod kierunkiem prokuratora IPN ujawnił zarys jamy grobowej, w której znajdują się liczne szczątki ludzkie z widocznymi zmianami wskutek działania wysokiej temperatury tzw. grób ciałopalny.
Odkrycie miejsca, w którym dokonywano spopielania zwłok i w którym zdeponowano popioły wraz ze szczątkami ludzkimi jest wyjątkowym odkryciem w badaniach nad zbrodniami niemieckimi popełnionymi podczas II wojny światowej. Do tej pory nigdy nie przebadano z zastosowaniem nowoczesnego aparatu naukowego takiego miejsca. Badania te mogą stać się przełomowym etapem w badaniach nad zbrodniami niemieckimi. Znalezione miejsce stanowi bowiem pierwszy namacalny dowód przeprowadzonej w 1944 r. niemieckiej akcji zacierania śladów swojej zbrodniczej działalności (Aktion 1005), w trakcie której zwłoki pomordowanych były wykopywane z masowych grobów przez więźniów i palone lub niszczone w inny sposób.
W ujawnionej i ewentualnych kolejnych jamach grobowych znajdować się mogą szczątki nawet 1000 osób. W dniach 26 i 28 października 2019 r. w wyniku już pierwszych czynności ekshumacyjnych wydobyto szereg artefaktów takich jak guziki mundurowe polskie, medaliki religijne, obrączki i inne rzeczy osobiste należące do więźniów obozu zagłady w Działdowie. Do tej pory wydobyto już szczątki co najmniej 10 ofiar terroru niemieckiego.
Po zakończeniu ekshumacji w trakcie dalszych badań prowadzonych już przez zespół biegłych z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie pod kierownictwem dr hab. Andrzeja Ossowskiego podjęta zostanie próba ustalenia minimalnej liczby ofiar. Kolejnym zadaniem będzie próba ustalenia mechanizmu zadania śmierci oraz zbadanie metod jakimi posługiwały się siły niemieckie w celu ukrycia swoich zbrodni.
Począwszy od 1942 r. została zarządzona przez Główny Urząd Bezpieczeństwa III Rzeszy akcja odkopywania dawnych grobów masowych i spalania wydobytych zwłok. W kwietniu 1944 r. w lesie koło Białut została przeprowadzona jedna z takich akcji, część zakopanych zwłok została wydobyta przez więźniów z obozu działdowskiego i spalona. Nieustalona liczba więźniów, którzy wykonywali tę pracę zostało zabitych po jej zakończeniu.
W kwietniu 1944 r. niedaleko Działdowa, w położonej wiosce Białuty ówczesny radca kryminalny SS Sturmbannfűhrer i kierownik wydziału tajnej policji krajowej (Gestapo) Wydział Zamiejscowy w Olsztynie na rozkaz inspektora Policji Bezpieczeństwa i Służby Specjalnej w Królewcu polecił swoim podwładnym, by w jego obecności pojedynczo zastrzelili przez strzał w kark 15 więźniów i zwłoki ich spalili, a zatrudnionych przy ekshumacji i paleniu zwłok ponad tysiąc osób złożonych w kilku masowych grobach w lesie bałuckim (Aktion 1005) których jako już nieżyjących świadków nacjonalistycznej masowej likwidacji należało usunąć.
Usuwanie grobów masowych przeprowadzono w ramach akcji pod kryptonimem (Aktion 1005). Prace przy ekshumacji grobów rozpoczęto 1 marca 1944 r. Nad więźniami nadzór sprawowali oficerowie SS. Więźniowie odkopywali groby, wyciągali zwłoki i składali na stosie, przy czym warstwa zwłok przykrywana była warstwą polan. Stosy następnie polewano smołą, olejem i benzyną, a następnie spalano. Roboty trwały łącznie ok. 4 – 8 tygodni. Po opróżnieniu grobów i spaleniu zwłok, popiół zakopano. Po zakopaniu wyrównano teren i ponownie zalesiono. W połowie kwietnia 1944 r. podjęto decyzję, iż więźniowie będą rozstrzelani. Rankiem więźniowie zostali załadowani do ciężarówki, zawieziono ich do lasu białuckiego. Kocem lub namiotem sporządzono na jednym parkanie tzw. ścianę. Następnie wydobywano z ciężarówki więźniów pojedynczo, każdorazowo więzień szedł w kierunku ściany. Przed samą ścianą członek SS dokonywał egzekucji poprzez strzał z broni palnej w głowę.
źródło/fot/video: IPN
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Mława nie była miastem, które licznie odwiedzały znane osobistości: politycy, wybitni wodzowie, czy królowie. W 1646 r. jeden dzień przebywała…
W dobie dynamicznych zmian społecznych i technologicznych, tradycje winny stawać się coraz cenniejsze. Przypominają nam o naszych korzeniach, integrują społeczność…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Janusz Guzowski
Janusz Guzowski Chyba dla IPN’u ,,nieznane” bo dla mieszkańców okolic zapisane w pamięci (przynajmniej tak powinno być) bo ginęli w Lesie Białuckim mieszkańcy z całego Północnego Mazowsza) Mieszkamy od 13 lat o kilometr od tego miejsca. Cały czas nie możemy wyjść ze zdumienia gdy porównujemy cmentarz żołnierzy niemieckich z pierwszej i drugiej Wojny Światowej na Mławce pod Iłowem, i te pięć ,,biednych” płyt lastrykowych ,,ukrytych w krzakach” Leśnictwa Białuty, pod którymi spoczywają szczątki tysięcy Polaków w tym dwóch błogosławionych męczenników Kościoła Katolickiego Biskupa Płockiego Leona Watmańskiego i jego bp.pomocniczego Antoni Julian Nowowiejski. To porównanie krzyczy o pomstę do nieba, okrywa hańbą Archiwa IPN i ogólnie wszystkich Polaków.Janusz
Zgadzam się z tym co Pan napisał. Każdy mieszkaniec okolicznych wsi wie o tych pięciu grobach w lesie od dziecka. Tylko miejscowe władze mają klapki na oczach i dbają tylko o jeden pomnik, gdzie co roku we wrześniu obchodzone są uroczystości
Janusz, nic nie stało na przeszkodzie, żebyś od 13 lat organizował zbiórki pieniędzy i nagłaśniał problem godnego spoczynku tych ludzi… Czego się spodziewałeś?! To jest Polska i tu jeden drugiego utopiłby w łyżce wody. Znasz historię o niemieckim i polskim rolniku?! Niemiec modli się żeby mieć dużo krów jak sąsiad, a Polak modli się żeby sąsiada krowy zdechły. Nie ma co porównywać tych miejsc pochówku. Do Mławki regularnie przyjeżdżają niemieccy żołnierze i nie tylko oni, żeby sprzątać na mogiłach. A my??? Raz w roku obstawić zniczami, bo sąsiad nie może mieć więcej…
Przepraszam bardzo, z tego co się orientuję od czterech lat a tak na prawdę od 30 przy władzy są ci co to ,,patriotyzm, pamięć historyczną , i t/zw politykę historyczną mają na sztandarach” pełne gęby frazesów. Szanowny Henio namawia mnie abym wyręczał tą hołotę w tym za co od lat biorą GRUBE PIENIĄDZE I DZIERŻĄ CIEPŁE STOŁKI. A z jakiej to niby racji ? Mój dziadek mawiał ,,że chamy pachołków nie mają” My we własnym zakresie i na miarę ludzi bardzo skromnie żyjących od 13 lat w 1 listopada i często w inne dni roku jesteśmy na tych grobach, zapalamy świece i ronimy łzy nad łajdactwem obecnie żyjących którzy przez pamięć długu wobec tych którzy tam leżą i z obowiązku stanowisk za które biorą pieniądze winni zadbać o godną pamięć tego miejsca.
Łza się w oku kręci i dreszcze przechodzą po ciele – jakże to smutne.
Tylu ludzi zginęło, ciała zostały zbezczeszczone i ogólny brak pamięci o ofiarach.
Ile jest takich właśnie zapomnianych miejsc pochówku ludności polskiej, z okresu okupacji hitlerowskiej, ukrytych w lasach, polach naszego kraju?