To zła wiadomość dla tych, którzy na Wólce czekają na możliwość podłączenia się do kanalizacji sanitarnej. Dotychczasowy wykonawca robót w obszarze A6 obejmującym ulice: Brukową, Kościelną, Krajewskiego, Mickiewicza, Przyrynek, Rynkową, Kapliczną, Al. Piłsudskiego (część), Bracką i Graniczną ostatecznie zerwał z miastem umowę. Ten sam wykonawca wygrywa jednak przetarg na kolejne zadanie zlecone przez urząd miasta: budowę kanalizacji deszczowej.
Umowa podpisana pomiędzy wyłonionym w drodze przetargu wykonawcą robót – Zakładem Usług Wod-Kan. C.O. Gazu i Zaopatrzenia Wsi w Wodę,Wiesława Kuczalskiego przewidywała wykonanie kanalizacji sanitarnej w obszarze A6 w terminie od 1 lutego do 30 września. Koszt wykonania tej inwestycji to ponad 1,5 mln zł. Dużo wcześniej już jednak było wiadomo, że termin określony w umowie nie będzie dotrzymany. Miasto twierdzi, że to wina wykonawcy, wykonawca zaś, że to skutek źle opracowanej dokumentacji projektowej, którą otrzymał od miasta. W podpisanej przez strony umowie są zapisy pozwalające na odstąpienie od niej w szczególnych przypadkach. Jednym z takich przypadków są właśnie nieterminowość wykonania prac. Miasto jednak umowy z wykonawcą nie rozwiązało. Dopiero na ostatnie sesji rady miasta burmistrz Sławomir Kowalewski poinformował o fakcie odstąpienia przed kilkoma dniami od umowy przez wykonawcę i ostatecznego zaniechania prac.
W międzyczasie urząd miasta ogłasza kolejne przetargi na wykonanie kolejnych zadań inwestycyjnych. I właśnie w sierpniu br. jeden z nich, budowę kanalizacji deszczowej w ulicach Dzierzgowskiej, Reja i Zacisze wygrywa Zakład Usług Wod-Kan. C.O. Gazu i Zaopatrzenia Wsi w Wodę. W przetargu oferty złożyły trzy firmy, ta oferta była jednak najtańsza.
– Czy to jest sytuacja normalna, że tu rezygnuje a tu wygrywa? – pytał o tę sprawę radny Marian Wilamowski.
Odpowiadając na pytanie radnego burmistrz Kowalewski poinformował, że w związku z brakiem realizacji w tym roku zadania w obszarze A6 miasto nie straci dotacji, a wykorzysta ją w roku następnym. Wyjaśnił też, że nie ma przeciwwskazań aby Zakład Usług Wod-Kan. C.O. Gazu i Zaopatrzenia Wsi w Wodę uczestniczył w przetargach.
– Wykonawcy, który zszedł z jednej inwestycji nie można zabronić przystąpienia do innego przetargu. Pan Kuczalski złożył najkorzystniejszą ofertę, po jej analizie uznaliśmy, że jest najlepsza i kompletna i w związku z tym można podpisać umowę na wykonanie. Po konsultacji z wydziałem inwestycji, po konsultacji z prawnikami został podpisana umowa, a pracownicy firmy przystąpili do realizacji tego zadania – mówił burmistrz Kowalewski.
Jak zakończy się spór pomiędzy urzędem miasta a Zakładem Usług Wod-Kan. C.O. Gazu i Zaopatrzenia Wsi w Wodę dotyczącym zerwania umowy na razie nie wiadomo. Z zapisu umowy wynika, że musiałby zapłacić miastu karę umowną w wysokości ponad 300 tys. zł.
JK
zobacz także:
Kto jest winien, że prace nad kanalizacją na Wólce posuwają się zbyt wolno?
Wycięli asfalt, potem zalali. Zostawili i ulicę i ludzi, a nas nikt o niczym nie informuje
Zamawiający ma obowiązek wykluczyć takiego oferenta z postępowania przetargowego. Umożliwia mu to ustawa Pzp, a mianowicie art. 24 aa ust. 1, zgodnie z przesłankami art.24. Na mocy prawa zamawiający zobowiązany jest wykluczyć z postępowania podmiot, z którym wcześniej rozwiązał umowę albo ją wypowiedział, albo od niej odstąpił z winy wykonawcy, a wartość niezrealizowanego zamówienia wyniosła co najmniej 5% umowy. Regulacja ta ma służyć niedopuszczeniu niesolidnych wykonawców do kolejnych przetargów zanim zapadnie ewentualne orzeczenie sądu o ich winie. A zatem zamawiający ma obecnie możliwość wykluczenia z postępowania takich podmiotów już na etapie sprawdzania ofert czy wniosków. O co w tym bajzlu chodzi Bóg raczy wiedzieć. Latający cyrk Monty Pythona przy tych miejskich absurdach to cienias.
Zamawiający ma taki obowiązek jeśli to z jego strony rozwiązano umowę z winy wykonawcy np. z uwagi na niedotrzymanie założeń harmonogramu robót. Tutaj sytuacja wygląda na odwrotną ponieważ to wykonawca wypowiedział umowę z uwagi na błędy projektu przekazanego przez zamawiającego do realizacji przez wykonawcę. Jeśli w trakcie realizacji zadania okazuje się, że w projekcie są błędy tozamawiający powinien je usunąć lub sprostować lub opracować projekt zastępczy i to są obowiązki zamawiającego. Można też dokonać drobnych poprawek w trakcie realizacji ale tylko w porozumieniu z inspektorem nadzoru i autorem projektu.
Wydaje mi się, że jeśli w projekcie z dofinansowaniem trzeba dokonać zmian trzeba ten fakt odnotować też w książce budowy i na koniec w protokole odbioru i przekazania do użytkowania.
Takie zapisy o zmianach mogą jednak spowodować utratę dofinansowania dla inwestora/zamawiającego i to może być główny powód zamieszania w ratuszu. Nikt nie weźmie „na klatę” takiej wpadki przed wyborami więc miotłą i pod dywan…
Zauważcie, że tylko Marek Kiełbiński prowadzi prawdziwie samorządową kampanię. Bez wrzasku, bez przerostu formy nad treścią. prawdziwy samorządowiec.
Zgłosiłsię??
A co ten pan proponuje, jaki ma program? – nie słyszałam, nie widziałam, a tego pana nie znam, skąd on?
To ten, co zakładał PO w Mławie.
Zakładał w Mławie PO, teraz jest w PIS, człowiek chorągiewka.
Pamiętajcie! Tylko Kiełbiński.
Kurka a Burmistrz tak się stara w tym roku a tu taki klops, no i klika tysięcy głosów mniej, szkoda…
Dobrze powiedziane W TYM ROKU!
Niczym WÓJT i WIĘCŁAWSKI z popularnego serialu tv. A wiadomo jakie tam relacje były pokazane.
E tam. Tężnie to dopiero cyrk. One nie powstaną nigdy, bo wnioskodawca źle przepisał warszawski projekt. Tam chodziło o jedną tężnię a u nas na bogato zapisali dwie tylko zapomnieli koszty razy dwa pomnożyć 😉 I właśnie tak się zniechęca ludzi do aktywności społecznej. Mieszkańcy głosowali wybrali i nici z tego. Jednym słowem nabici w butelkę.
Pan Tężnia chce się dorady najeść
nie tylko do rady, jemu marzą się miękkie fotele.
czy ta sytuacja nie potwierdza wersji wykonawcy o błędnej dokumentacji projektowej? wydz. inwestycji miał problem jak z tego wybrnąć i wyszło jak wyszło.Fachowcy w ratuszu do wymiany z głównym na czele!!
Dostał nagrodę za zerwanie umowy – tak, to cyrk, tylko że ten cyrk dzieje się na terenie miasta, a nie na prywatnym folwarku burmistrza w Trzcińcu.
Oj, panie burmistrzu coraz więcej wpadek pan zalicza, te wszystkie występy tu i tam i jeszcze tam wcale panu nie pomogą, bo jedna wpadka goni drugą, a sprzątanie lasu też panu nie wyszło jak widać. W tym wieku trzeba okularki zakładać, ale nie przeciwsłoneczne.
Czas ze sceny zejść niepokonanym
denna firma nie dopuszczać do drugiej roboty nałożyć karę o ile taka była w umowie i skreślić na zawsze
Co za cyrk..