Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Po prostu mam zamiłowanie do tego, to jest rodzinne. Człowiek się w tym wychował, to trudno tego nie lubić. Tysiące czapek uszyłem od 1979 roku – o swojej pracy opowiada Tadeusz Kaczyński, mławski czapnik.
Codziennik mławski: Jaka jest historia powstania Pańskiego zakładu?
Tadeusz Kaczyński: Mój ojciec Remigiusz Kaczyński był czapnikiem. Swoją karierę zaczął w zakładach czapek w Legnicy dokąd wyemigrował „za pracą”. Do Mławy wrócił w 1953 roku i rozpoczął pracę w Spółdzielni Inwalidów. Swój zakład ojciec otworzył w Mławie w 1956 roku, po dojściu do władzy Władysława Gomułki. Najpierw prowadził zakład w budce drewnianej na Chrobrego, a kiedy zaczęła się budowa „ handlowca”, budka zaczęła przeszkadzać i ojciec przeniósł ją na róg ul. 3-go Maja i ul. Chrobrego, potem do budynku na ul. Żwirki, w którym zakład jest do dziś.
Cm.: Jak Pan został czapnikiem?
T.K.: Nie zamierzałem zostać czapnikiem, zawodów mam wiele. Moja przygoda z czapnictwem rozpoczęła się w 1979 roku. Zaczęły się dobre czasy, Gierek doszedł do władzy, poluzował trochę, był zbyt i ojciec nie nadążał z produkcją. Powiedział – co masz gdzieś pracować za grosze, jak tu możesz więcej zarobić. Rozpocząłem współpracę z ojcem i zrobiłem czeladnicze papiery.
Cm.: Czy lubi Pan swój zawód?
T.K.: No pewnie, że lubię, jak bym nie lubił, to bym tego nie robił.
Cm.: A co jest w tym takiego, że Pan to lubi?
T.K.: Po prostu mam zamiłowanie do tego, to jest rodzinne. Człowiek się w tym wychował, to trudno tego nie lubić. Tysiące czapek uszyłem od 1979 roku.
Cm.: No właśnie, a jak jest z dostępem do tkanin i innych materiałów potrzebnych do wyrobu czapek?
T.K.: Nie mam żadnych problemów. Jest hurtownia i są jeszcze zakłady, które produkują materiały.
Cm.: Na jakich maszynach Pan pracuje, czy tych starych jeszcze z zakładu taty czy nowych?
T.K.: Maszyny to ja mam jeszcze z czasów hitlerowskich z gapą. Maszyna jest z 1943 roku, ojciec kupił ją w Legnicy w zakładzie, w którym pracował. Części nie brakuje, pasują z niemieckich maszyn.
Cm.: Jak powstaje czapka?
T.K.: Najpierw jest miara, potem trzeba ustalić fason, zrobić formę – jeśli ktoś sobie wymyślił fason, a w innym przypadku korzystamy z gotowych form. Formę przykładamy do materiału i wykreślamy dany typ czapki. Następnie wykreślamy kredą formę na materiale. Numerujemy części, żeby się nie pomylić przy zszywaniu. Wykrawamy model wyrysowanej czapki. Wszystko robimy ręcznie, jest to pracochłonne. Potem przygotowujemy podszewkę i preszpan (specjalna mocno prasowana tektura – red.) do wyklejenia daszka. Przenosimy szablon czapki na maszynę i zszywamy zaczynając od daszka.
Cm.: Załóżmy, że widzi Pan na ulicy mężczyznę w czapce. Czy jest Pan w stanie odróżnić wyrób rzemieślnika od chińszczyzny?
T.K.: Rozróżniam, jak można nie rozróżnić. Wystarczy spojrzeć na materiał z którego jest zrobiony.
Cm.: Nietypowe zlecenie?
T.K.: Robiłem np. czapki dla rekonstruktorów. Powstają na podstawie zdjęć.
Cm.: Kto kupuje Pana czapki najczęściej?
T.K.: Klient jest stały, niektórzy od 1979 roku. Ludzie z dawien dawna wiedzą, że tu jest zakład i przyjeżdżają nawet z daleka. Czapki kupują najczęściej mężczyźni po czterdziestce. Najstarszy klient przyjeżdża z okolic Wyszyn i ma około dziewięćdziesiątki. Jeżdżę też na targi do Nidzicy i Konopek. Wśród moich klientów jest pan burmistrz.
Cm.: A jak z konkurencją?
T.K.: Kiedyś był zakład w Przasnyszu i Ciechanowie, ale już nie ma. Z tego co wiem najbliżej prawdziwy czapnik jest w Ostrołęce, Warszawie i chyba w Ostródzie. Kiedyś rzemieślnik to był rzemieślnik, jak nie miał papierów, to nie prowadził firmy, a teraz tak się zrobiło, że kto chce to prowadzi.
Cm.: Kobiety wykonują ten zawód?
T.K.: Kobiety w tym zawodzie też bywają, z tego co pamiętam na Pradze jedna pracowała.
Cm.: Czy ma pan jakiegoś następcę?
T.K.: A po co to komu? To jest już niepotrzebny zawód, teraz wszystko to chińszczyzna. Chińszczyzna wszystko zniszczyła. Z byle dziadostwa produkują. Rzemiosło zostało zniszczone. Mam dwie wykształcone córki, ale nie są zainteresowane prowadzeniem zakładu. One nie chcą i ja też bym ich nie namawiał do tego. Na mnie się tradycja skończy. Czekam, jak przywrócą wiek emerytalny i od pierwszego maja przyszłego roku idę na emeryturę. Z czapnictwa nie da się wyżyć.
Cm.: Niedługo więc nie będzie już czapnika w Mławie?
T.K.: Będzie. Po przejściu na emeryturę, zakład będę prowadził dalej.
To kolejny artykuł z cyklu „ginące zawody”. W pierwszym artykule tego cyklu pisaliśmy o Marii Józefowicz – kaletniczce, wkrótce kolejna ciekawa osoba i rzadko występujący zawód.
(red.)
Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Mława nie była miastem, które licznie odwiedzały znane osobistości: politycy, wybitni wodzowie, czy królowie. W 1646 r. jeden dzień przebywała…
„Zapraszamy wszystkich chętnych do przeniesienia się w klimaty lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. W niedzielę, przy ulicy Płockiej we wczesnych godzinach…
Redakcja portalu Codziennik Mławski zastrzega sobie wszelkie prawa do publikowanych treści. Użytkownicy mogą pobierać i drukować fragmenty zawartości portalu informacyjnego //codziennikmlawski.pl wyłącznie do niekomercyjnego użytku osobistego. Publikacja, rozpowszechnianie lub sprzedaż zawartości portalu Codziennik Mławski są zabronione bez uprzedniej pisemnej zgody redakcji i stanowią naruszenie ustaw o prawie autorskim, ochronie baz danych i uczciwej konkurencji i będą ścigane przy pomocy wszelkich dostępnych środków prawnych.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Ma Pan rację. Chińszczyzna niszczy rzemiosło
Ładne nazwisko. Ciekawe czy jest jakieś pokrewieństwo?
W świecie zalanym chińszczyzną, wyroby rękodzielnicze to prawdziwy skarb. Gratuluję fachu.