Czy to na swoim parkiecie, czy to na wyjeździe, siatkarze mławskiego Zawkrza nie zamierzają się zatrzymywać. Po ograniu rywali z Wilanowa i Wolanowa, tym razem poradzili sobie na wyjeździe z Garwolinem. Spotkanie przyniosło zaciętą, ponad dwugodzinną walkę.
Na mecz z mistrzem z trzeciej ligi wybrali się bez duetu podstawowych środkowych. Zabrakło Łukasza Cichowskiego i Filipa Kowalczyka – w domu pozostał także przyjmujący Piotr Kuźniarski. Pole manewru trener Szymon Zejer miał ograniczone. Z konieczność po raz pierwszy w sezonie w wyjściowej „szóstce” pojawił się doświadczony Robert Rybka.
Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla Zawkrza. Nasi siatkarze wyszli na prowadzenie, triumfując w premierowej partii różnicą czterech punktów. Niestety w siatkówce bywa tak, że sytuacja na parkiecie zmienia się jak w kalejdoskopie. Tak było także w tej sytuacji. Garwolinianie wygrali dwa kolejne sety, na dodatek czwartego rozpoczęli od prowadzenia 4:0.
Na szczęście nasi siatkarze nie odpuścili. Doprowadzili stan pojedynku do remisu, co sprawiło, że losy konfrontacji rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku. Decydujący set rozpoczął się pod dyktando SPS 4CV. Wypracowali sobie nawet trzy punkty przewagi (8:5). Taka strata nie przeraziła podopiecznych Zejera. Kapitalne zawody rozgrywał Tomasz Szwęch. Bronił, przyjmował, a przede wszystkim atakował. Zdobył w sumie siedemnaście punktów. Nie próżnowali także Piotr Domżalski i Mateusz Paluszkiewicz. Mając taki tercet, żadna strata nie jest do odrobienia. Nasi gracze wyrównali (11:11), a w końcówce przeważyli szalę na swoją stronę.
W sobotę 10 lutego na Mławskiej Hali Sportowej Zawkrze zmierzy się z GOSiR-em Mrozy.
SPS 4CV Garwolin – KS Zawkrze Mława 2:3 (21:25, 25:18, 25:19, 22:25, 12:15)
Zawkrze: Paweł Domżalski, Dawid Podlaski, Robert Rybka, Dawid Podlaski, Mateusz Paluszkiewicz, Serafin Gruźlewski (libero) oraz Tomasz Szwęch, Mateusz Stasiak.
RS