Cukrzyca to plaga XXI wieku
— 01/06/2022Cukrzyca to plaga XXI wieku, zaliczona przez Światową Organizację Zdrowia obok otyłości, nadciśnienia tętniczego czy chorób nowotworowych, do grupy chorób…
Zmarł profesor Jan Broda – wieloletni nauczyciel matematyki i dyrektor Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Wyspiańskiego w Mławie.
„Dziękujemy, Panie Profesorze, Dyrektorze za to, że mogliśmy być Pana uczniami, kolegami, przyjaciółmi.”
Jan Broda w ostatnim czasie ciężko chorował. Zmarł 16 maja wieczorem. W pamięci wielu pokoleń mieszkańców Mławy – przede wszystkim tych uczęszczających do Liceum przy Wyspiańskiego – pozostanie jako wybitny nauczyciel matematyki, obdarzony rzadką umiejętnością prostego przekazu skomplikowanych matematycznych prawideł. Uczniowie wspominają, że uczył z wielką pasją i zaangażowaniem. Znał matematykę jak mało kto i bardzo dobrze umiał nauczyć jej swoich uczniów. Lekcje z nim były przyjemne, spokojne, rzeczowe – czysta matematyka. Stosował niezliczone metody nauczania, byle tylko dotrzeć do umysłów podopiecznych. Spod jego ręki wyszło wielu doskonałych matematyków, którzy swoją matematyczną wiedzę i pasje umysłów ścisłych rozwijali w szkołach wyższych – uniwersytetach, politechnikach, wyższych szkołach ekonomicznych.
Jedna z absolwentek z 1974 roku opowiada o swoim matematyku:
Rozpoczęłam naukę w Liceum w 1970 roku. Przyszłam z niewielkiej szkoły wiejskiej z piątką z matematyki, ale zaraz w pierwszej klasie zorientowałam się, że nie daję rady. Było bardzo ciężko, ale się nie poddawałam. Musiałam zaufać Panu Profesorowi, który mi powtarzał: masz szansę się nauczyć, jest coraz lepiej. Chociaż na pierwsze półrocze dostałam niedostateczną, to w drugim było naprawdę lepiej, zaczęłam rozumieć nawet te zadania, szczególnie z tekstem, które jeszcze kilka miesięcy wcześniej mnie przerażały. Liceum skończyłam z dobrą czwórką i bardzo dobrze zdałam egzamin na studia politechniczne. Zostałam inżynierem, a zawdzięczam to swoim nauczycielom przedmiotów ścisłych – matematykowi Panu Janowi Brodzie i fizykowi Panu Władysławowi Rejniakowi. Dzisiejsze Liceum też jest bardzo dobrą szkołą. Ukończył ją mój syn. Niedawno, ale też, jak my wszyscy, ma swoje wspomnienie, jak najlepsze. Moje myślenie o szkole zawsze oscyluje wokół dwóch nauczycieli, których wspominam najcieplej. Jest to Pan Jan Broda i Pan Władysław Rejniak.
Inna wspomina:
Możliwość, a może raczej szczęście poznawania i obcowania pośród ciekawych ludzi zmienia nas, wzbogaca, daje odwagę do głoszenia własnych, odmiennych poglądów i budowania własnej indywidualności. Liceum mojej młodości dało mi i moim rówieśnikom szansę poznania takich ludzi. Jedni z nich sprawili że zbudowaliśmy dla siebie stabilny i etyczny świat wartości, zaszczepiając w nas pasję pracy. To oczywiście profesor Jan Broda – nasz autorytet moralny. Jego siła opierała się na niespotykanej pasji pracy, entuzjazmie, z jakim podchodził do wykonywanych obowiązków, wyważonej ocenie i niesłychanej umiejętności motywacji. Zbudował autorytet oparty nie na strachu, ale szacunku. Jego spojrzenie dezaprobaty powalało z nóg, a pochlebne słowa wprowadzały w stan największej radości. Podczas lekcji matematyki nie było słychać muchy, gdyż ta, podobnie jak my, siedziała zaczarowana i słuchała.”
Profesor wkładał w pracę całe swoje serce.
Jeśli się włoży dużo serca, to efekty muszą być. Uczniów trzeba zrozumieć, ich sposób myślenia, i tak tłumaczyć zagadnienie, żeby dotrzeć do ich najbardziej ukrytych szarych komórek – mówił sam o swojej pracy matematyka.
Wicekurator, przy okazji jednej z ocen jego pracy napisał:
W pracy dydaktycznej osiąga bardzo dobre wyniki. Z obowiązków wywiązuje się starannie, nad wyraz dobrze. Jest wzorowym nauczycielem matematyki. Stosuje aktywizujące metody pracy. O Jego pracy świadczy wysoki wskaźnik przyjęć na studia. Posiada bogatą wiedzę pedagogiczną, którą umiejętnie wykorzystuje w pracy instruktażowo-hospitacyjnej. Tworzy odpowiedni klimat do pracy z uczniem uzdolnionym. Szkoła zajmuje wysokie lokaty w olimpiadach z różnych przedmiotów,, na przykład w roku szkolnym 1987/1988 uczeń tej szkoły zakwalifikował się do etapu centralnego w olimpiadzie historycznej, a uczennica zajęła I miejsce w rejonie w Turnieju Literatury Romantycznej. Za całokształt pracy otrzymuje ocenę szczególnie wyróżniającą.
Jan Broda urodził się w 10 marca 1933 r. koło Kutna. W Gostyninie ukończył Liceum Ogólnokształcące. W latach 1953 – 1958 studiował na Wydziale Matematyczno–Fizycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1956 roku pracował jako nauczyciel w szkołach średnich, najpierw w Warszawie, potem w Łosicach, a od 1962 w Liceum przy ul. Wyspiańskiego w Mławie. W 1977 roku ukończył studia podyplomowe. Do roku 1980 pełnił funkcję wicedyrektora liceum. W latach 1980 – 1981 piastował stanowisko Naczelnika Miasta Mława. Przez trzy kadencje pozostawał radnym Wojewódzkiej Rady Narodowej. Od 1981 roku ponownie uczył w liceum, pełniąc również funkcję zastępcy dyrektora. Od 1985 roku do 1990 był dyrektorem Liceum. W 1990 roku odszedł na emeryturę, ale nadal, okresowo i w niepełnym wymiarze godzin, uczył w macierzystym liceum.
red.
na podstawie: Wyspiańczycy Mława 2002, www.lo1mlawa.pl
To był prawdziwy geniusz matematyk i najwspanialszy dydaktyk jakiego znałem.
Pierwsza klasa z matmy 2,3-, czasami 3+ i oczywiście ostatnia ławka.
Przesadził mnie do Baśki do pierwszej ławki i miał od tej pory na oku.
Nie mogłem go zawieść, dałem z siebie wszystko.
Potem było tylko 4+ i 5 i tak do końca.
Matura, studia na WAT elektronika, liczne podyplomowe – to była pestka. Potem 35 lat w Sztabie Generalnym WP.
Panu to wszystko zawdzięczam , panie Janie.
Gdyby nie Pan, bym się stoczył i był nikim.
Może kiedyś się spotkamy tam w innym świecie – zawsze o Panu będę pamiętał w modlitwach.
Jacek Wojtkiewicz
To był super Nauczyciel. Gdyby nie On to nie dostałbym się na studia. Chyba najlepszy Wykładowca przez całą moją edukację. Budził szacunek i respekt w jakiś taki naturalny sposób. Duża postać, Szkoda.
Moim zdanie, wladze miasta, jesli zechca, moglyby posmiertnie odznaczyc pana Profesora Jana Brodę, Medalem Zasluzonych dla Miasta Mława. Byloby to uczczenie pamieci tego wspanialego pedagoga, o ktorym slyszalem cieple i dobre slowa.
Cześć i Chwała Jego Pamięci!
Musze odwolac to, co napisalem wczesniej. Jeden z uzytkownikow odpisal, ze Profesor Broda, zostal odznaczony Medalem Zasluzonych dla Miasta Mlawa w 2002 roku. Niestety, ale tego nie wiedzialem. Uzytkownikowi za odpowiedz serdecznie dziekuje.
Władze miasta, a co najmniej dyrekcja LO powinny w godny sposób upamiętnić osobę Profesora.
nie musisz tego pisać i przypominać
Lepiej ze 3 razy pomyśleć, policzyć do 100 zanim się coś na forum publicznym napisze,
[*]
Lepiej niech pisze—-bo nikt nie jest tak oświecony jak TY anonim
Jak niesamowicie krzepiące i pocieszające jest czytanie takich komentarzy. Pełnych szacunku, empatii, pisanych pięknym językiem i poprawną polszczyzną. Szkoda, że tak niewiele artykułów powoduje tego typu reakcje. Wielka szkoda, że powód to informacja o śmierci człowieka, który zapisał się głęboko w pamięci wielu…
Jestem nauczycielką, Pan Broda był moim dyrektorem, sporadycznie bywał na zastępstwach na lekcjach matematyki w mojej klasie. I choć padał na nas wtedy blady strach, a raczej obawa przed kompromitacją w oczach Autorytetu, wszystkie (klasa w 100% żeńska) chłonęłyśmy każde słowo Profesora. Słowa proste, życzliwe, przesiąknięte chęcią pomocy, wskazania właściwej drogi… Profesor Broda całą swoją osobą i postawą budził szacunek i sympatię. Był prawdziwym Profesorem, choć bez naukowego tytułu. Do dziś dzięki Niemu nie tracę nadziei i wiary w zawód, który wykonuję.
Szanowna Pani,
w pełni zgadzam się z Pani wypowiedzią na temat Pana Profesora Jana Brody.
Miałam zaszczyt być Jego uczennicą (w latach 1988-1992). Była to klasa o profilu matematyczno-fizycznym. Wielu moich kolegów i koleżanek w wysokimi notami z przedmiotów ścisłych dostało się na wymarzone studia na Politechnice Warszawskiej i innych renomowanych uczelniach
na kierunkach nauk ścisłych.
Spotykając w Mławie moich znajomych z Liceum z sentymentem wspominają lekcje ze wspominanym Profesorem Brodą. Ci, którzy podobnie jak ja nie mogli wziąć udziały w pogrzebie
– bardzo nad tym ubolewają.
Poza wspomnieniami o Nim jako wybitnym matematyku, cenionym Dyrektorze i oddanym uczniom
i szkole nauczycielu mam jeszcze jedno – szczególne wspomnienie.
Kiedyś, gdy zauważył u mnie oznaki depresji ( a nie byłam dobra z przedmiotów ścisłych i było to niedługo przed maturą) powiedział na forum klasy,że ,,jeśli ktoś jest smutny, ma ,,doła” i wiele powodów by się nie uśmiechać, to należy wówczas stanąć przed lustrem i się uśmiechnąć. Po prostu na siłę podnieść kąciki ust do góry”.
I to działa. Działa na 100%! Maturę zdałam z pomyślnym wynikiem. Odtąd zawsze stosuję tę metodę, gdy mi nie do śmiechu. A Pana Profesora Jana Brodę poza Jego innymi wspaniałymi cechami zapamiętałam jako pogodnego, uśmiechniętego Człowieka i Pedagoga.
Z wyrazami szacunku
była uczennica LO im. S. Wyspiańskiego w Mławie
Gdyby nie lekcje matematyk z Profesorem Janem Brodą nie byłbym dziś inżynierem. Mój syn jeszcze zdążył też być uczniem pana Profesora i również jest absolwentem politechniki. Pan Profesor to niezwykły talent pedagogiczny. A przy tym ciepły, życzliwy, kochający swoich uczniów nauczyciel.
Jaki był ???
mądry, rzeczowy, subtelny, skromny, umiał słuchać i rozmawiać z ludźmi, umiał się zachować a przede wszystkim był człowiekiem id id….
Kiedy powstawała Solidarność Pan Jan Broda przyszedł na zebranie i czynnie w nim uczestniczył, zaskoczył tym wszystkich. Nie znam takiej sytuacji żeby urzędnik administracji Państwowej uczestniczył w takim zebraniu.
Po zebraniu poprosił o spotkanie w dniu następnym.
Na spotkani przedstawił życzliwy pogląd na Nasze postulaty i troskę o społeczeństwo, wyraził wole współpracy, nie oczekując za to podziękowań.
Na każdym spotkaniu taki sam: wrażliwy, bezinteresowny z kompleksem nie mocy jako Naczelnik.
Dla mnie był i pozostanie jako nauczyciel życia i Ojciec Chrzestny Mławskiej Solidarności.
L.W.
Pogrzeb odbędzie się w poniedziałek 22.05.2017 r. o godzinie 13:00.
To był mój teść i jestem z tego dumny.
Serdeczne wyrazy współczucia dla całej Rodziny
Dziwne, bo Pan Broda miał dwóch synów, więc nie miał zięciów, tylko synowe….
Nie sposób jeden post w takich chwilach pozostawić bez komentarza, przykro że w takich chwilach zawsze znajdzie się jakiś „NORMAL” który stara się nam wszystkim normalnym byłym uczniom, i absolwentom L.O robić wykłady, powinieneś w takich chwilach ” normal” MILCZEĆ i uszanować nasze wspomnienia o tym wspaniałym PROFESORZE, naszym PROFESORZE bo Twoim na pewno nie!!, a że Ciebie nie uczył to widac po Twoim wpisie.
Tak, takich ludzi się nie zapomina, a więc profesor Broda żyć będzie w naszych sercach wiecznie.
Pamięć o nim nie zaginie.
Bardzo żałuję, że niedane mi było mieć z nim matematyki.
To było dla mnie bardzo przykre, że nie załapałam się do klasy matematyczno-fizycznej, w której matematyki uczył profesor Broda, ale na szczęście mój syn dostąpił zaszczytu nauczania przez Pana Brodę i to choć po części zrekompensowało mi moją stratę.
Wielki Człowiek.
[*]
Wspaniały człowiek, świetny matematyk
jak mnie pamiec nie myli,to do naszego ogolniaka,prof.Broda dolaczyl w 1963 r.razem z prof.Antczakiem i prof. Rejniakiem.
Może ktoś wie, kiedy pogrzeb?
Uczeszczalam do klasy matemat-fizycznej i profesor był moim nauczycielem. Wiedział, że zadania sprawiają mi trudność, ale za wszelką cenę próbował pokazać piękno matematyki. Cieszył się gdy sama zglaszalam się do odpowiedzi. Wyrozumiały, cierpliwy, a przede wszystkim pasjonat. Uwielbiał moich kolegów, którzy podzielali jego pasję, szanował każdego. Mocna trójka u profesora to nie był wstyd. Pamiętacie Jego powiedzenia-„rączka lata po tablicy” albo zawsze po zakończeniu zadania podpisywał-” c.b.d.o”. Jego uczniowie wiedzą, co to oznacza.
PANIE PROFESORZE -DZIEKUJE!
Uczył także w KLO, bardzo przyjemny człowiek. Do nauki zachęcał bardziej relacjami a nie ocenami – Profesor był niezadowolony ze złego wyniku, często także dla samej atmosfery głupio było przyjść nieprzygotowanym…
przyszedł do LO nauczać matematyki ,był cierpliwy, potrafił wytłumaczyć i nauczyć ,miałam zawsze problem z geometrią i On o tym dobrze wiedział i nie gnębił,był „człowiekiem” .Nieraz oberwało się dwóję ale każdy ,którego uczył miał dla Niego szacunek.Liceum ukończyłam w 1966 roku a takich ludzi się nie zapomina.Do nich należała prof.J.Grzybowska,Jan Sikorski”książe Jan” Prof.Miecznik i wszyscy Ci,którzy uczyli w tamtych latach .To byli nauczyciele z powołania .Jan Broda odszedł ale pamięć o nim pozostanie.
Mnie akurat nie uczył ale wiele dobrego o nim słyszałem. Jedna uwaga do autora tekstu. Pan Jan Broda nie był profesorem, dlatego pisząc o nim nie powinno się używać słowa ”profesor”. Ja wiem, ze tak się mówi do nauczycieli w szkołach. Jednak gdy się podaje oficjalna informację to słowo ”profesor” nie powinno być użyte.
Nikt sie nie obrazi za tak napisane slowo. Ja tez uzywam slowa profesor do nauczycieli, ktorzy profesorami nie sa.
Zgadzam się z powyższym. To także wyraz szacunku z racji wykonywanego zawodu przez tyle lat..
używaliśmy tego słowa profesor bo do każdego kto nas uczył tak się zwracaliśmy.Wyraz ten oznaczał szacunek la nich.
Analogicznie- nie każdy lekarz jest doktorem, nie każdy sprzedawca w aptece magistrem… Istnieją formy zwyczajowe.
W tamtych czasach nauczyciele mieli tytuł umowny profesor oświaty.
Pasjonat matematyki, doskonały nauczyciel i wspaniały człowiek, po prostu „nasz” Profesor podążył dziś ku Nieskończoności. Smutno nam Panie Profesorze ale widać jesteś tam bardziej potrzebny. Requiem aeternam dona ei, Domine.
Wiele godzin tłumaczenia matematyki- wiele obliczeń, wyjaśnień i zapisanych kartek – nikt tak nie potrafił nauczyć matematyki… dziękuję Panie profesorze…
Świetny nauczyciel – o takich ludziach się nie zapomina [*]
Jan Chądzyński
Wielokrotnie mielismy konflikty Nauczyciel i słaby uczeń matematyki. Ale zawsze poważałem profesora Brodę. Będę zawsze go wspominał jako wspaniałego nauczyciela, wyrozumiałego pedagoga. – Przed maturą na jednej z lekcji pytał każdego z nas gdzie się wybieramy na studia, odpowiadam, że na ASP , hm – a matematyki tam uczą, odpowiadam – do dziesięciu… – na to profesor no to ja cię puszcze idz sobie. Jestem mu za to wdzięczny, – za wyrozumiałość,- za poczucie humoru, – za to, że był fajnym człowiekiem. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI
Podobno nikt tak nie potrafił wytłumaczyć matematyki jak On…
Jestem absolwentem Ogólniaka i choć nie miałem zajęć z Panem Brodą (rozminęliśmy się), to wiele o nim słyszałem – i to wyłącznie takie opinie, jak poniżej. Wielki Człowiek, Legenda. Aż żałowałem, że nasze drogi się nie zeszły. Z tego, co moi znajomi opowiadali, Mława chyba nigdy nie miała takiego matematyka. Odpoczywaj w pokoju, Profesorze.
Szkoda, ze nauczyciele znajacy sie na swoich fachu, musza odchodzic z tego swiata.
Dziękujemy Szanowny Panie Profesorze za nauczenie nas ścisłego i analitycznego myślenia, a także za to, że w trosce o nasze zdrowie „gonił” nas Pan za palenie papierosów – absolwent LO z 1971 r.
PANIE PROFESORZE!! Pańskich rad i Pańskich wykładów nigdy nie zapomnę, DZIĘKUJĘ OPATRZNOŚCI że miałem możliwość na swej drodze spotkać takiego człowieka i nauczyciela, to wielka strata dla mławskiego środowiska, powinniśmy także pamiętać że Pan Profesor przez krótki czas przed rokiem 1990 był NACZELNIKIEM MIASTA MŁAWY. NAUCZYCIELU SPOCZYWAJ W SPOKOJU—-CZEŚĆ TWEJ PAMIĘCI !!!!
[*]
Wspaniały, sprawiedliwy i wyjątkowy nauczyciel, w każdym coś widział….każdemu chciał pomóc….
Tak jest „Doskonały matematyk” i świetny pedagog – dziś takich ludzi ze świecą szukać.
[*]
Podzielam zdanie – chodząca dobroć i stoicki spokój. Dzięki Niemu i nauczycielom Jego polenia liceum utrzymywało poziom, niel liczyły klucze rankingi a człowiek. Świetnie i prostym językiem tłumaczył rzeczy najbardziej skomplikowane. Pokój Jego duży kondolencje dla najbliższych 🙁
Miałem zaszczyt być uczniem Profesora, był moim korepetytorem, co pozwoliło mi dostać się na studia. W latach 1980 -1981 był moim przełożonym, jako Naczelnik Miasta Mławy. Super postać. W chwili zdenerwowania mówił do nas per „chłopczyku”.